Przed finałem turnieju rozgrywanego na kortach im. Rolanda Garrosa Iga Świątek była murowaną faworytką. Jasmine Paolini nikt właściwie nie dawał szans. Dla niej już sam awans tak daleko był życiowym sukcesem i nagrodą, za lata ciężkiej pracy. Włoszka zaczęła jednak bardzo dobrze, zaskoczyła polską tenisistkę i miała nawet przewagę przełamania. Potem jednak wszystko wróciło "do normy". Ostatecznie 23-latka wygrała 6:2, 6:1 i tym samym pozostaje niepokonana w Paryżu od trzech lat. Polka po raz trzeci z rzędu, a czwarty w ogóle, odbierała trofeum za zwycięstwo we French Open. Na korcie, obok Jasmine Paolini, towarzyszyły jej Martina Navratilova i Chris Evert. Jednak, jak się okazuje, nie tak to miało wyglądać... "Znienawidzi mnie za to". Amerykanin odsłonił kulisy zmian na Rolandzie Garrosie Okazuje się jednak, że według wstępnego planu nagrody miała wręczać tylko Navratilova. Jednak legendarna tenisistka sama poprosiła, aby towarzyszyła jej również Evert. Takie informacje ujawnił amerykański dziennikarz i tenisowy ekspert Jim Wertheim. "Znienawidzi mnie za napisanie tego, ale to Martina Navratilova miała wręczyć trofeum dla zwyciężczyni. Uznała jednak, że najwłaściwsze byłoby, aby dołączyła do niej Chris Evert., W ramach uczczenia 50. rocznicy zdobycia przez nią pierwszego tytułu tutaj. Cóż za piękny gest. Ta dwójka jest po prostu najlepsza" - napisał na portalu "X" dziennikarz. Warto przypomnieć, że Amerykanka dokładnie pół wieku temu odniosła swoje pierwsze wielkie zwycięstwo. W 1974 roku Evert wygrała Rolanda Garrosa pokonując w finale Olgę Morozową. Wielka chwila dla Polki. Wiadomości z całego świata Dla Świątek obecność obydwu legend była dodatkową motywacją. Wyszło nawet lepiej, niż początkowo planowano. A nie był to koniec dobrych wiadomości, bo liderka rankingu WTA została doceniona na całym świecie. Gratulacje składali jej najwięksi z największych. W mediach społecznościowych zrobił to nawet Rafael Nadal, czyli postać absolutnie pomnikowa w stolicy Francji. Hiszpan odpadł co prawda w pierwszej rundzie, ale jak widać podziwiał dalszą rywalizację tenisistów oraz tenisistek. Swoje trzy grosze dołożyli także dziennikarze i to nie tylko ci z Polscy. Pod wrażeniem Igi Świątek byli Włosi, którzy po cichu liczyli na cud w postaci zwycięstwa swojej rodaczki. Ten jednak się nie wydarzył. "Jasmine Paolini, która już osiągnęła gigantyczny sukces, docierając do finału turnieju na mączce zarówno w grze pojedynczej, jak i deblu, musiała w dwóch setach uznać wyższość niesamowicie mocnej i szybkonogiej Polki. Liderka rankingu WTA nie ma obecnie rywalek na mączce" - meldowała "La Gazzetta dello Sport"