Wspomniana na wstępie Iga Światek wie jak mało kto, co powoduje nadmierne przeciążenie spowodowane zbyt wieloma turniejami w tenisowym kalendarzu. Polka po opadnięciu w ćwierćfinale US Open dotychczasowe turnieje w Azji ogląda jedynie przed ekranem telewizora. Wcześniej natomiast alarmowała w związku z zasadami panującym w cyklu WTA. Podobne słowa padały z ust panów. Sytuacja w ATP nie wygląda wcale lepiej. "Jestem w tym od dziesięciu lat i od zawsze są dyskusję na temat skrócenia sezonu. Nie chodzi o to, że nie chcemy grać. Uwielbiamy to robić. Chodzi o to, żeby lepiej przygotować nasze ciała do rywalizacji. (...) Obecnie nie mamy wystarczająco dużo czasu na odpoczynek. My poza grą na korcie pracujemy też na siłowni. (...) Przerwa między sezonami też nie jest długa i wynosi zaledwie cztery tygodnie. Tak nie ma w żadnej innej dyscyplinie sportu" - cytowaliśmy w maju choćby Alexandra Zvereva. Problem zauważają też eksperci z całego świata. Na łamach WP SportoweFakty otwarcie WTA skrytykował właśnie Michał Dembek. Otwarcie zarzucił on decydentom brak troski o zdrowie głównych bohaterów. "To widać gołym okiem, że liczba obowiązkowych turniejów ciągle rośnie i to jest moim zdaniem niedorzeczne. (...) Wszędzie, gdzie ludzie, którzy kierują danymi federacjami wyczuwają pieniądze, tam niestety liczy się biznes, a nie do końca dobro i zdrowie zawodników - oznajmił były tenisista, a obecnie trener. Sytuacja wymyka się spod kontroli. Wycofują się największe gwiazdy "14 obowiązkowych turniejów z wielkoszlemowymi jest zrozumiałe, ale dodatkowe są dla mnie totalnie niezrozumiałe. Władze WTA powinny wysłuchać głosu zawodniczek, bo naprawdę jest to za dużo. Mimo że zawsze grało się sporo i zawodniczki występują w 18-20 imprezach rocznie, to nigdy nie były do tego zmuszane" - dodał. W tym wszystkim cierpią również sami kibice. Fala nagłych wycofań z zawodów jest w zasadzie na początku dziennym. Chociażby w poniedziałek z udziału w imprezie z Paryżu zrezygnował Novak Djoković. Niedawno wśród kobiet singlowy sezon zakończyła Paula Badosa. Z roku na rok sytuacja niestety może wyglądać coraz gorzej.