Wszystkie piątkowe ćwierćfinały zapowiadały się pasjonująco. Dostaliśmy same znakomite zestawienia w tej fazie turnieju, gdyż każde z nich w jakimś stopniu elektryzowało. Nie inaczej było w przypadku Polki i Francuzki. Panie w zeszłym roku stoczyły dwa oficjalne pojedynki, w tym jeden pamiętny w Warszawie podczas rywalizacji WTA 250. Wówczas górą w trzech setach była Garcia. Nasza zawodniczka wzięła rewanż w listopadzie podczas fazy grupowej WTA Finals w Fort Worth. Tak się składa, że obie zagrały ze sobą jeszcze w towarzyskich rozgrywkach World Tennis League w grudniu, gdzie raszynianka wygrała bez straty seta, ale później już nie rywalizowały w bezpośrednich pojedynkach. W Pekinie zapowiadało nam się ekscytujące starcie, gdyż forma Igi Świątek i jej rywalki rosła. W dodatku po drugiej stronie siatki czekała na 22-latkę zawodniczka, która potrafi świetnie serwować i grać bardzo płaską piłkę. Pierwszy set na żyletki, jeden z najlepszych w sezonie Mecz od własnego podania rozpoczynała 22-latka spod Warszawy. Reprezentantka Francji od razu pokazywała agresywne usposobienie, grając bardzo blisko linii końcowej i starając się naciskać z returnu. W taką grę są jednak wkalkulowane również błędy i kilka z nich widzieliśmy już w inauguracyjnym gemie. Iga wygrała go do 15 i objęła prowadzenie w spotkaniu. Chwilę później sprawdziliśmy dyspozycję serwisową Caroline. Pojawiło się trochę problemów, gem był toczony na przewagi, ale ostatecznie rywalka Polki wybroniła się i mieliśmy 1:1. Pozytywnie jednak trzeba ocenić fakt, że nasza zawodniczka od razu złapała kontakt przy podaniu przeciwniczki. Na początku meczu raszynianka imponowała bardzo dobrym, różnorodnym serwisem, który sprawiał sporo kłopotów Garcii. W efekcie dostaliśmy gema "na sucho" dla byłej liderki rankingu WTA, która ponownie wyszła krok do przodu. W kolejnym gemie zrobiło się 15-30 z perspektywy serwującej Francuzki, ale później znakomicie wykorzystywała swoje pierwsze podanie i Świątek nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Cieszyło nas jednak to, że Iga ciągle utrzymywała dobrą dyspozycję serwisową. Drugi gem z rzędu nasza tenisistka wygrała bez straty punktu i ponownie objęła prowadzenie w spotkaniu. Reprezentantka Francji nie zamierzała odpuszczać - w kolejnym gemie osiągnęła dla siebie korzystny wynik, wygrywając do 15. Siódmy gem - magiczny, nazywany w tenisie lacostowskim - nie przyniósł nam zmian z perspektywy Polki. Po raz kolejny udało się zwyciężyć przy własnym podaniu do zera. Po siedmiu gemach trzeba było uczciwie przyznać, że oglądaliśmy bardzo dobry mecz, ze świetnie dysponowanymi zawodniczkami przy swoim serwisie. Nie inaczej działo się chwilę później, gdy podawała Garcia. Gem wygrany do 30 i mieliśmy 4:4. Wchodziliśmy w decydującą fazę pierwszego seta i zastanawialiśmy się, jak to wpłynie na dalszą dyspozycję obu zawodniczek. Dziewiąty gem rozpoczął się niekorzystnie dla Świątek, która przegrała pierwszy punkt po agresywnym ataku z returnu ze strony Francuzki, zaraz po drugim serwisie naszej tenisistki. Potem jednak raszynianka świetnie popracowała przy punkcie na po 15, a następnie dołożyła znakomite podanie i po raz kolejny wyszła na prowadzenie w tym pojedynku. Chwilę później Garcia przechodziła pierwszy poważny test w tym meczu - musiała utrzymać własne podanie, by nie przegrać pierwszej partii. Swoje zadanie wykonała doskonale, nie oddała raszyniance nawet punktu. Potem Iga nie pozostała jednak dłużna - po raz czwarty w tym spotkaniu wygrała gema do zera i Caroline znowu musiała się bronić przy swoim serwisie. Ponownie świetnie poradziła sobie pod presją i mieliśmy tie-break. W decydującej rywalizacji do siedmiu wygranych punktów pierwsze trzy akcje należały do serwujących, ale później małą przewagę wypracowała sobie Francuzka, która wyszła na prowadzenie 3:1, a chwilę później było już 5-2 dzięki kapitalnemu serwisowi. Przy 6-4 Garcia miała dwie piłki setowe, ale obie znakomicie wybroniła Iga. Potem ona sama miała piłkę setową, ale niestety posłała trochę zbyt długą piłkę i w efekcie rywalka wybroniła się, a potem wyszła na 8-7. Świątek obroniła kolejną piłkę setową doskonałym podaniem, ale później nadziała się na kapitalny return Francuzki i ta miała kolejnego setbola. Pierwsze podanie nie było udane, ale przy drugim ponownie zaryzykowała i to się opłaciło. Garcia wygrała pierwszą partię 7:6(8). Stracona przewaga po niesamowitym zrywie Garcii, ale końcówka należała do Polki Drugiego seta od własnego serwisu rozpoczynała Garcia. Mimo że dwa pierwsze punkty powędrowały do naszej zawodniczki, to później cztery z rzędu trafiły na konto Francuzki. Na szczęście Polka dotrzymała kroku przeciwniczce wygrywając swojego gema do 30 i mieliśmy 1:1. Wszyscy zastanawiali się czy reprezentantka Francji będzie w stanie utrzymać ten poziom koncentracji i gry przez cały mecz. W trzecim gemie początek należał do rywalki 22-latki z Polski - to ona była ciągle krok z przodu, prowadziła 40-30, ale końcówka należała do naszej tenisistki. Doczekaliśmy się pierwszej szansy na przełamanie dla raszynianki i od razu - udało się wykorzystać tę okazję. Chwilę później była liderka rankingu WTA efektownie potwierdziła tę przewagę i Świątek objęła prowadzenie 3:1 w drugiej partii. Iga zaczęła sprawiać coraz więcej problemów rywalce przy jej podaniu. W kolejnym gemie ponownie otrzymaliśmy stan równowagi i o wszystkim decydowały pojedyncze punkty. Końcówka znowu należała do Polki, która zdobyła swój czwarty gem z rzędu i miała już przewagę dwóch przełamań. Garcia nie miała w tym momencie już nic do stracenia. Zaryzykowała i to się opłaciło. Agresywnie atakowała serwis naszej zawodniczki i po raz pierwszy Świątek straciła własne podanie w całym spotkaniu. Chwilę później Caroline dołożyła jeszcze gema przy swoim serwisie i było już tylko 4:3 dla raszynianki. Na szczęście Polce udało się zakończyć pozytywną serię przeciwniczki. Przy 30-30 świetnie zaserwowała na zewnątrz, a potem zagrała backhand nisko na nogach, który wymusił błąd rywalki. Na koniec dołożyła asa i ponownie prowadziła dwoma gemami. Po chwili Francuzka wygrała czwartego gema w tym secie i 22-latka spod Warszawy musiała kończyć wszystko przy własnym serwisie. Niestety, Garcia nakręciła się niesamowicie, genialnie returnowała w dziesiątym gemie i zrobiło się 5:5. Caroline nie zatrzymywała się i wyszła na prowadzenie, przerzucając presję na stronę Igi. W dwunastym gemie zrobiło się gorąco, było już 30-15 dla rywalki, ale Świątek zaryzykowała w tym momencie i doprowadziła do kolejnego tie-breaka w tym meczu. Decydująca rozgrywka rozpoczęła się rewelacyjnie dla naszej zawodniczki, która szybko objęła prowadzenie 4-0, a chwilę później było 5-1. Reprezentantka Francji dokonała jednak kolejnego zrywu w tym secie i wyrównała stan na 5-5. Ostatnie dwa punkty należały do Igi Świątek, która wygrała drugą partię 7:6(5). Polka poszła za ciosem w decydującej partii Ostatni set tego pojedynku rozpoczął się najlepiej jak mógł dla naszej reprezentantki. Najpierw pewnie wygrała swoje podanie, a później przełamała rywalkę i objęła prowadzenie 2:0. Chwilę później udało się podwyższyć przewagę i raszynianka miała już trzy gemy w decydującej partii na swoim koncie. Garcia odpowiedziała na udaną serię Polki i wygrała w końcu gema, ale Iga nie zatrzymywała się i wyszła na prowadzenie 4:1. W kolejnym gemie, mimo że było 40-15 dla Caroline, nasza tenisistka odrobiła straty i ponownie przełamała rywalkę. Chwilę później zakończyła wszystko przy swoim podaniu, wygrywając decydującego seta 6:1. Półfinałową rywalką Igi Świątek w sobotnim pojedynku będzie Maria Sakkari lub Coco Gauff. Mecz ćwierćfinałowy WTA 1000 w Pekinie: Iga Świątek (Polska, 2) - Caroline Garcia (Francja, 9) 6:7(8), 7:6(5), 6:1