Iga Świątek skończyła dopiero 24 lata, a na swoim koncie ma już pięć tytułów wielkoszlemowych. Ostatni z nich zdobyła niemal 12 miesięcy temu, właśnie na paryskiej mączce. Od tamtego momentu czeka na kolejny wygrany turniej jakiejkolwiek rangi. Kto wie, być może przełamanie nastąpi właśnie w jej ulubionych rozgrywkach. Na razie Polka wykonała 3 z 7 kroków w tym celu. W niedzielę będzie miała okazję, by postawić czwarty, podczas starcia z Jeleną Rybakiną. Rok temu raszynianka przystępowała do zmagań w stolicy Francji z zupełnie innej perspektywy. Przyleciała nad Sekwanę po wygranych turniejach w Madrycie i Rzymie. W obu lokalizacjach pokonywała w decydujących starciach Arynę Sabalenke. Kibice już szykowali się na tryptyk finałów z udziałem Polki i Białorusinki. Byłby to wyjątkowy moment, bowiem jeszcze nigdy nie zmierzyły się ze sobą podczas French Open, mimo że rozegrały mnóstwo bezpośrednich potyczek. Roland Garros 2024: Świątek przetrwała trudny moment w turnieju, Sabalenka nie Niewiele brakowało, a Polka zakończyłaby ubiegłoroczny Roland Garros na drugiej rundzie. Nasza reprezentantka przegrywała już 2:5 w trzecim secie z Naomi Osaką. Dokonała jednak spektakularnego powrotu, broniąc po drodze meczbola. Świątek wygrała pięć gemów z rzędu i zapisała na swoim koncie zwycięstwo 7:6(1), 1:6, 7:5. Tamten pojedynek kosztował Igę mnóstwo emocji, ale jednocześnie podbudował raszyniankę przed dalszą fazą rywalizacji. Potyczka z Marie Bouzkovą odbywała się w dniu 23. urodzin Świątek i przyniosła powrót na spokojniejsze tory. Nasza tenisistka wygrała mecz w dwóch setach, bez większych fajerwerków - 6:4, 6:2. Te zostały odpalone w 1/8 finału przeciwko Anastazji Potapowej. Wówczas Polka nie pozwoliła rywalce na zdobycie choćby jednego gema. Zwyciężyła 6:0, 6:0 w zaledwie 40 minut. Później nadeszło równie przyjemne zwycięstwo w starciu z Marketą Vondrousovą, tym razem 6:0, 6:2. Podczas, gdy raszynianka szykowała się do półfinałowej batalii z Coco Gauff, stało się już jasne, że po raz kolejny nie dojdzie w Paryżu do potyczki naszej reprezentantki z Aryną Sabalenką. Białorusinka przegrała na etapie najlepszej "8" z własnym zdrowiem i z dobrze prezentującą się Mirrą Andriejewą. Rosjanka zanotowała największe na tamtą chwilę zwycięstwo w swojej karierze - 6:7(5), 6:4, 6:4. Po tym, jak tenisistka z Mińska pożegnała się ze zmaganiami, Iga stała się jeszcze większą faworytką do kolejnego tytułu na Roland Garros. Polka po raz kolejny podołała presji, robiąc sobie spóźniony prezent urodzinowy. W półfinale odprawiła Amerykankę 6:2, 6:4, a w decydującym starciu okazała się lepsza od Jasmine Paolini. Zwycięstwo 6:2, 6:1 w meczu z Włoszką zapewniło raszyniance czwarty skalp w stolicy Francji, a trzeci z rzędu. Zobaczymy, jak potoczą się dalsze losy Świątek podczas tegorocznej edycji paryskiego Szlema. Tym razem raszynianka może trafić na Arynę Sabalenkę już w półfinale. Najbliższe dni wyjaśnią czy panie w końcu się spotkają ze sobą w stolicy Francji. Życzymy Polce, by podczas obecnej edycji Roland Garros również zafundowała sobie taki spóźniony prezent urodzinowy, jak przed rokiem i sięgnęła po wyczekiwany tytuł.