Męki Świątek, a to nie koniec. Cios przed starciem z Collins na Wimbledonie
Po świetnym początku meczu z Caty McNally Iga Świątek zaczęła popełniać błędy i nie tylko roztrwoniła przewagę 4:1, ale też przegrała całą partię 5:7. Na szczęście, wraz z początkiem drugiego seta forma Polki z początku meczu wróciła, co przełożyło się na wygrane kolejne dwie partie 6:2 i 6:2. Tenisowi eksperci byli po tym spotkaniu wskazywali, że Polka świetnie pozbierała się po przegranym secie, ale wskazywali również minusy starcia z McNally.

Przez połowę pierwszego seta Caty McNally praktycznie nie istniała. Już w drugim gemie dała się przełamać, a później miała ogromne problemy z przebiciem piłki na stronę Polki. Przy stanie 4:1 doszło jednak do zwrotu, bowiem Amerykanka aż dwa razy przełamała Igę, wygrywając 6 gemów, w czasie kiedy Polka byłą górą tylko w jednym.
To, co działo się na korcie centralnym, nie załamało jednak raszynianki, która w drugą partię weszła z takim samym animuszem, jak w pierwszą. Z tą różnicą, że nie dała rywalce odwrócić losów seta, którego wygrała ostatecznie 6:2, dwukrotnie przełamując Amerykankę.
Trzecia partia była istną kopią poprzedniej, także w kontekście wyniku i liczby przełamań, chociaż Polka długo męczyła się z zamknięciem meczu i musiała się jeszcze bronić przed break pointami. Eksperci zgodnie uznali, że to właśnie psychika Polki i umiejętność podniesienia się po przegranym secie miał najbardziej odbić się na grze rywalki.
- Dla Iganation mecz, który mógł mocno podnieść ciśnienie, ale tak obiektywnie dla postronnych kibiców to bardzo ciekawe spotkanie. Caty fajnie zagrała, świetna defensywa, świetne slajsy, woleje... Iga na szczęście zdominowała ją fizycznie i kondycyjnie. W trzecim secie zamęczyła ją - wskazuje Michał Chojecki z "Super Expressu".
- Przetrwała kryzys i odbudowała się Iga Świątek w tym meczu. Ale Danielle Collins w dobrej formie może jej nie dać tak doborowej szansy na powrót po zapaści. Szykuje się ważny sprawdzian dla Polki w 3. rundzie #Wimbledon - analizuje z kolei Agnieszka Niedziałek z redakcji "sport.pl".
To, co raszynianka pokazała po przegranej, pierwszej partii zwróciło szczególną uwagę również Seweryna Czernka, który nie szczędził komplementów naszej zawodniczce.
- Reakcja? Znakomita! Iga wróciła do swojej świetnej gry, emanowała pewnością siebie i uderzeń, a to przystopowało zapał McNally. Jest awans do III rundy #Wimbledon, gdzie czeka... Danielle Collins 🙃 Czeka nas widowisko i wielkie emocje, ale w sumie trochę o tym jest też tenis - rozpływał się nad Świątek.
Iga spędziła w tym meczu na korcie dwie godziny i dwadzieścia siedem minut, co również może dać się we znaki Polce w kolejnej rundzie, na co szczególną uwagę zwrócił Adam Romer, redaktor naczelny "Tenisklubu".
- Trzeci set okazał się formalnością. @iga_swiatek odrobinę odjęła siły, dodała precyzji i skończyło się 5:7, 6:2, 6:1. W sobotę Polkę czeka mecz z Daniele Collins. Emocje gwarantowane… Dzisiejszy mecz trwał 2h 25 minut. Trochę za długo… - skwitował.
Danielle Collins, która wyszła na kort przed meczem Polki, schodziła z wygraną już po 53. minutach walki z Veroniką Erjavec. Amerykanka pewnie pokonała 6:4, 6:1. Starcie Świątek z Collins będzie niosło za sobą ogromny ładunek emocjonalny nie tylko ze względu na umiejętności obu zawodniczek, ale również ich wzajemne relacje, które - krótko mówiąc - nie są najlepsze.


