Dobra postawa Peguli we wcześniejszych czterech spotkaniach tegorocznej edycji imprezy na kortach im. Rolanda Garrosa - jeden stracony set i pierwszy w karierze ćwierćfinał w stolicy Francji - sprawiła, że przed środowym starciem ze Świątek w środowisku tenisowym w USA nieśmiało mówiło się o tym, że córka właściciela Buffalo Bills i Buffalo Sabres jest w stanie sprawić niespodziankę. W USA ich mecz transmitowała stacja Tennis Channel, gdzie m.in. jedną z komentujących była Caroline Wozniacki. - Kluczową rzeczą w przypadku Igi będzie trzymanie nerwów na wodzy. W ostatnim meczu z Qinwen Zheng sporo było negatywnej mowy ciała i nerwowych spojrzeń w kierunku swojego boksu - zauważyła była liderka światowego rankingu, która w pewnym momencie uczyła pozostałą dwójkę komentatorów, jak wypowiedzieć nazwisko trenera Tomasza Wiktorowskiego. Jej polskie pochodzenie sprawiło, że wywiązała się z tego zadania bez zarzutu. Równie świetnie poradziła sobie Świątek - zarówno z nerwami, jak i z Pegulą. Tylko na początku meczu - do momentu drugiego przełamania w pierwszym secie - komentatorzy podkreślali dobrą i ambitną postawę Amerykanki. - Gra dobrze i cierpliwie. Jej dojście do finału w Madrycie udowodniło, że potrafi sobie radzić także na "cegle". Wiedzieliśmy, że będzie dla Świątek wyzwaniem, tylko nie wiedzieliśmy jak wielkim - tłumaczyła była znakomita amerykańska tenisistka Lindsay Davenport. W miarę upływu czasu nadzieje na to, że Pegula dołączy do swojej rodaczki Coco Gauff w gronie półfinalistek French Open gasły, bo Świątek nie dała Amerykance rozwinąć skrzydeł. Grała bardzo dobrze w defensywie, miała kapitalny procent wygranych piłek przy drugim serwisie i niemal stuprocentową skuteczność gry przy siatce. W efekcie po 91 minutach mogła świętować swoje pierwsze zwycięstwo jako... 21-latka, gdyż urodziny obchodziła we wtorek. Wozniacki - w swoich słowach podsumowania - stwierdziła, że Polce pomogło wywieranie presji na rywalce i agresywna gra przy siatce, a Davenport określiła jej postawę używając stwierdzenia "nie dała Peguli złapać oddechu". Chwilę później w telewizyjnym studio Tennis Channel była tenisistka Chanda Rubin na pytanie, czy Świątek jeszcze kiedykolwiek przegra, odparła: - Kiedyś to w końcu nastąpi i ktoś ją pokona, ale nie jestem pewna, czy to będzie miało miejsce już w Paryżu, w tym turnieju. W podobny ton uderzają amerykańskie portale informacyjne. Witryna forbes.com podsumowując postawę Peguli stwierdziła, że "nie była ona w stanie nawiązać równorzędnej walki ze Świątek". Podkreślono, że ostatnia porażka polskiej zawodniczki miała miejsce w Dubaju aż 105 dni temu. Zauważano, że Świątek pokonała swoją następną przeciwniczkę Darię Kasatkinę z Rosji w dwóch setach w trzech kolejnych turniejach - Australian Open, Dubaju i Dausze. Do tego dołożone zostały statystyki, które wyraźnie przemawiały za Polką i podsumowano występ Peguli. "W drodze do ćwierćfinału wygrała trzy mecze bez straty seta, potem zwyciężyła Irinę-Camelię Begu w trzech, ale teraz natknęła się na walec, jakim jest Świątek". Oficjalna strona WTA zauważyła, że Świątek - podczas swojej niesamowitej serii 33 wygranych - pokonała Pegulę już po raz drugi. Pierwszy raz miało to miejsce w marcu w półfinale Miami Open, gdzie Świątek sięgnęła po trzeci z pięciu kolejnych triumfów w tourze. Według redakcji Pegula była w stanie przetestować Polkę tylko na początku i na końcu meczu."Na samym starcie obie wymieniły się przełamaniami, a w ostatnim gemie Amerykanka obroniła trzy piłki meczowe. Ale pomiędzy tymi wydarzeniami Świątek wygrała siedem z ośmiu gemów i objęła prowadzenie 6:3, 4:1" - zaznaczono. WTA pisze także o tym, że w tegorocznych starciach z Kasatkiną Świątek straciła w sumie zaledwie 11 gemów. ESPN.com - podobnie jak inne portale - wylicza trwającą serię meczów Polki bez porażki. Obecnie jest ona najdłuższa od 2013 roku, kiedy 34 spotkania z rzędu wygrała Serena Williams. Docenia się fakt, że Świątek nie przegrała od lutego i jest jedyną w gronie tegorocznych półfinalistek French Open zawodniczką, która wcześniej posmakowała gry na tym etapie.Sporo miejsca zajmuje także opis spornej sytuacji, gdzie w końcówce siódmego gema pierwszego seta, przy stanie 3:3, sędzia nie zauważył podwójnego odbicia piłki po stronie Świątek po tym, jak Pegula zagrała skrótem. "Powtórka telewizyjna pokazała, że ten punkt nie powinien być zaliczony Świątek. Sędzia Emmanuel Joseph powinien przyznać punkt Peguli, ale nie zauważył podwójnego odbicia i - w odróżnieniu od innych turniejów - na French Open nie mógł odwołać się do weryfikacji wideo, aby upewnić się, czy podjął właściwą decyzję" - zaznaczył ESPN. Pegula ma jeszcze szanse na triumf w deblu. W grze pojedynczej uwaga Amerykanów skupia się teraz na Coco Gauff, która w Paryżu rozstawiona jest z 18. Jeśli 18-latka pokona Włoszkę Martinę Trevisan, to może dojść do kolejnego amerykańsko-polskiego starcia, tym razem o tytuł. Świątek mierzyła się z Gauff dotychczas dwukrotnie i za każdym razem wygrywała w dwóch setach. Czwartek to w Paryżu czas kobiecych półfinałów. Po nich zostanie już tylko jedna niewiadoma.