W pierwszych fragmentach meczu w grze Igi Świątek było widać pośpiech, zdecydowanie zbyt wczesne kończenie wymian. Polce przeszkadzała długość i parabola returnu Mai Hontamy, która także świetnie spisywała się w defensywie. W dodatku wiceliderka rankingu wyglądała słabo w grze przy siatce. Konsekwencją tych wszystkich elementów były przełamania dla Japonki w trzecim i piątym gemie (na 1:2 i 1:4). Po 28 minutach rywalizacji raszynianka miała aż 18 niewymuszonych błędów. Od szóstego gema nieco się przebudziła. Po częściowym "odłamaniu" poszła za ciosem i na tablicy wyników za parę chwil było już 4:4. Hontama zaczęła się irytować, jej skromne warunki fizyczne zaczęły odgrywać coraz ważniejszą rolę (ma ona 164 centymetry wzrostu). Nie była w stanie przerwać zmiany strony dominującej w tym meczu i to Świątek ostatecznie zapisała seta na swoje konto. Polka nie zrobiła tego w najbardziej efektownym stylu, miała tylko 53 procent pierwszego podania, ale najważniejszą rzeczą jest wynik. Iga Świątek zachwyciła kibiców. Jest przełomowa zmiana. Pierwszy raz w oficjalnym meczu Iga Świątek - Mai Hontama. 41 niewymuszonych błędów wiceliderki rankingu WTA Drugą partię czterokrotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych zaczęła źle, od utraty serwisu do 30, ale szybko się zrehabilitowała. W kolejnych dwóch gemach po stronie returnu wygrywała aż do 15. Po kilku kolejnych minutach miała komfort wyniku 5:1, co zwiastowało, że przed nielicznie zgromadzonymi kibicami na korcie centralnym w Tokio została tylko końcówka konfrontacji. Nic bardziej mylnego. Dynamika meczu nagle się odmieniła, a 148. rakieta świata wróciła do dyspozycji z początku otwierającego seta i odrobiła stratę podwójnego breaka. Wkrótce na tablicy świetlnej pokazało się 5:5, a Polka nie wykorzystała dwóch meczboli po stronie returnu. W końcówce była już jednak dokładniejsza i przełamała rywalkę, wygrywając 7:5 i jednocześnie awansując do piątkowego ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Weroniką Kudiermietową. Będzie w nim musiała podnieść poziom swojego tenisa. 41 niewymuszonych błędów przeciwko Rosjance zapewne nie uszłoby na sucho. Świątek przyznaje to po trudnym zwycięstwie. Zwróciła uwagę na duży problem Środowym zwycięstwem poprawiła bilans meczów z kwalifikantkami na 22-2 (5-0 w tym roku). Była to też jej druga wiktoria w karierze na japońskiej ziemi - pierwszy raz miał miejsce na igrzyskach olimpijskich przed dwoma laty (przeciwko Monie Barthel).