Iga Świątek od początku Australian Open potwierdza, że jest świetnie przygotowana do turnieju i nawet porażka z Coco Gauff w finale United Cup nie pozbawiła jej pewności siebie. Polka na inaugurację zmagań w Melbourne pokonała Katerinę Siniakovą (6:3, 6:4), później rozbiła Rebeccę Sramkovą (6:0, 6:2), a w trzeciej rundzie nie dała szans Emmie Raducanu (6:1, 6:0). "Iga Świątek podsumowała to najlepiej: 'To był mecz bliski perfekcji'. Bezpośredni bilans ich pojedynków mocno przeważał na stronę Igi Świątek, wskazując rezultat 3:0, ale Raducanu trzymała się blisko Świątek w przynajmniej jednym secie w każdym z trzech poprzednich meczów. Nie tak było w sobotę. W nieco ponad 70 minut Świątek zagrała 24 winnery przy 9 Raducanu i zdobyła 59 punktów w porównaniu z 29 po stronie rywalki" - wyliczała później w swojej analizie WTA. Wiceliderka rankingu WTA w meczu o ćwierćfinał trafiła na Evę Lys, która jest jednym z objawień tegorocznego Australian Open. Niemka przegrała bowiem w kwalifikacjach do turnieju, ale po wycofaniu Anny Kalinskiej, zastąpiła ją w drabince turniejowej. I wykorzystała swoją szansę, ogrywając po drodze Kimberly Birrell, Warawrę Graczową i Jaqueline Cristian. Tego Wim Fissette nie wiedział o Idze Świątek. Trener nawet nie krył zaskoczenia Australian Open. Iga Świątek rozbiła Evę Lys. "Bezlitosna" Lys w poprzednich meczach sprawiała niespodzianki, ale w starciu z Polką była już bezradna. Wprawdzie w pierwszym gemie miała dwa break pointy, ale nie dość, że ich nie wykorzystała, to jeszcze w kolejnych gemach stanowiła tło dla kapitalnie grającej Świątek. Pierwszy set meczu rozgrywanego na Rod Lover Arena trwał zaledwie 24 minuty i zakończył się wynikiem 6:0 dla tenisistki z Raszyna. Krótko po zakończeniu seta na oficjalnym profilu Australian Open pojawił się wpis, w którym wymownie podsumowano to, jak Świątek zagrała w pierwszej partii. "Bezlitosna" - tak określono Polkę. Ta w drugim secie wprawdzie napotkała już większy opór ze strony Lys, ale i tak wygrała 6:1 i zameldowała się w ćwierćfinale turnieju. Niespodzianka w drabince Świątek. Sprawczyni wyznaje, to pogrążyło Rybakinę