Historyczny dzień dla świata polskiego tenisa. Po raz pierwszy nasza rodaczka stanęła na czele najnowszego rankingu WTA. 4 kwietnia Iga Świątek została ogłoszona "pierwszą rakietą świata", dzięki czemu pobiła osiągnięcie Agnieszki Radwańskiej, która swego czasu była druga w tej klasyfikacji. Iga zanotowała wspaniałą passę 17 zwycięstw z rzędu, a świetna dyspozycja na korcie przełożyła się także na wyniki finansowe. Tylko w tym roku zgarnęła już 15 milionów złotych. Najwięcej (po ok. 5 mln zł) za zwycięstwa w Miami i Indian Wells. O kulisach kariery Świątek opowiedziała mama tenisistki. Świat oniemiał! Iga Świątek zachwyca, a to nie koniec! Dorota Świątek wraca wspomnieniami do dzieciństwa Igi. Wiedziała, że warto zainwestować w rozwój córki Dorota Świątek podzieliła się z "Super Expressem" emocjami, jakie towarzyszą jej przy okazji wielkiego triumfu córki. Czuje satysfakcję, radość i szczęście z faktu, że Iga "potrafiła wykorzystać wszystko to, co wypracowała i co zostało w nią zainwestowane, że przyszły efekty mozolnej, wieloletniej pracy i treningów". Sugeruje, że 20-latka poświęciła "w życiu wszystko, by realizować własne marzenia". Kobieta wraca wspomnieniami do dziecięcego okresu Igi. Okazuje się, że już od najmłodszych lat tenisistka wykazywała sportowe talenty. W zawodach, jeżeli nie wygrywała, to zazwyczaj zachodziła wysoko. Rodzice mieli jasność, że dziewczyna jest bardzo pracowita i że muszą stworzyć jej "odpowiednie warunki, przede wszystkim finansowe". Iga Świątek miała trudniej niż inne rywalki. Tenis w Polsce był na marginesie Mama Igi Świątek obawia się tylko jednego. Nie chce, by jej córka poczuła wypalenie Dorota Świątek wierzy, że nawet gdyby Ashleigh Barty nie zakończyła kariery i nie wycofała swojego nazwiska z notowania WTA, Iga prędzej czy później i tak byłaby liderką rankingu. "Nikt prezentu Idze nie dawał, ona przecież potwierdza wartość, wygrywając kolejne turnieje. Zawsze mówiła, że jest niezwykle zdeterminowana do osiągania najwyższych laurów w tenisie, z wielkimi szlemami na czele. Jest ambitna, a ja starałam się jej zaszczepić profesjonalizm, doskonalenie warsztatu i skuteczność wykonywanej pracy. Ma też znaczenie nabywanie doświadczenia, a to przecież robi stale. I będzie się dalej rozwijać" - stwierdza. Jej zdaniem w przypadku Igi "przede wszystkim liczą się radość i frajda z tego, co robi". Ma wielką nadzieję, że córki nie dopadnie syndrom zmęczenia albo wypalenia. Bo życie utalentowanego, znanego sportowca łatwe nie jest. Jak wyznaje pani Świątek, Iga już zetknęła się z hejtem oraz krytycznymi ocenami. Nie powinna się nimi jednak przejmować, choć wcale nie jest to łatwe. Jako matka dostrzega, że córka rozwija się nie tylko jako sportsmenka, ale również jako człowiek. "Ona się nauczyła utrzymywać koncentrację i ja to doskonale widzę. Rozwija się także jako człowiek, zaczyna inaczej ogarniać rzeczywistość wokół siebie" - ocenia. Iga, jesteś pierwsza! Iga, jesteś wielka! Dorota Świątek zachwala Wiktorowskiego. Mówi też o poprzednim trenerze Igi: "Szkodził jej wizerunkowo" W wywiadzie Dorota Świątek dzieli się też osobistą uwagą. W jej opinii zmiana trenera po poprzednim sezonie wyszła córce na dobre. Twierdzi, że poprzedni szkoleniowiec "szkodził jej wizerunkowo". Rozwija tę myśl. I uzupełnia wypowiedź o ocenę obecnych relacji na linii Iga Świątek - trener. "Teraz widać, że przyszła świeżość oraz dojrzałość, nie ma zajmowania się głupotami typu depilacja klatki piersiowej trenera. Pewne rzeczy mogą się dziać, ale nie można z tego robić widowiska" - ucina. Podoba jej się to, że aktualny szkoleniowiec córki, Tomasz Wiktorowski, spełnia oczekiwania i że jest powściągliwy oraz oszczędny w ocenach. To ma być bardzo pomocne, zwłaszcza w kontekście pracy z młodą osobą, taką jak Iga. Iga Świątek zdecydowanie wypowiedziała się o swoim nowym trenerze M.in. dzięki Wiktorowskiemu poprawiła się także kondycja psychiczna Świątek. Wcześniej zdarzało jej się płakać na korcie. Teraz zdaje się hamować tak gwałtowne emocje. Na koniec kobieta odniosła się do obaw o... uderzenia "sodówki". Do tematu podchodzi spokojnie, na luzie. "Jeśli przez sodówkę rozumieć nastrój uniesienia po zasłużonych wygranych, to pewnie troszkę jej będzie. To przyjemne uczucie, ale trzeba je kontrolować, tak by ten gaz szybko uleciał. I nie mam wątpliwości, że Iga z tym sobie poradzi" - podsumowuje. Tu też Iga Świątek demoluje rywalki. Finał sezonu już pewny?