Majstersztyk Igi Świątek. Decyzja, która odmienia wszystko. Polka otwarcie
Iga Świątek w poszukiwaniach dla coraz lepszej gry na trawie udowodniła, że razem ze swoim zespołem potrafi wyciągać właściwe wnioski i dokonać wyborów, które czynią z niej jeszcze bardziej kompletną tenisistkę. Zagraniczni dziennikarze najpierw szukali potwierdzenia, że Polka w tej chwili "lepiej czuje grę" na tej nawierzchni, a otrzymawszy je od czołowej tenisistki świata, dopytali o kulisy tej przemiany. Wtedy Iga, jednocześnie komplementując Clarę Tauson, pospieszyła z odpowiedzią.
Mecz Igi Świątek z Danielle Collins miał znacznie większą historię przed pojedynkiem od tego, co przyniosły wydarzenia na korcie. Polka podyktowała takie warunki, że Amerykanka wprawdzie nie zwiesiła głowy, ale nie była w stanie - poza pojedynczymi punktami - odmienić oblicza spotkania.
Iga Świątek wskazuje klucz do formy na Wimbledonie
Od początku do końca Iga Świątek prowadziła grę, wygrywając w dwóch setach 6:2, 6:3. Fachowcy orzekli, że tak dysponowanej Polki na nawierzchni trawiastej jeszcze nie wiedzieli. I trzeba się zgodzić, że sobotni występ był prawdopodobnie najlepszym, jakie dotąd oglądaliśmy z udziałem raszynianki na tym naturalnym podłożu.
Już na starcie rozmowy z mediami Iga doprecyzowała, iż jej słowa o tym, że piłka na trawie zaczęła jej słuchać, nie tyczyły się meczu z Collins. - Miałam na myśli cały sezon - zaznaczyła. Dopytana, jaki klucz znalazła, by piłeczka wreszcie zaczęła się jej dyscyplinować, odparła:
- Cóż, po prostu wykonuję swoją pracę. Czasami czujesz, że możesz być bardziej precyzyjny. Na pewno w tym roku na trawie miałam kilka momentów, w których czułam się komfortowo i nie musiałem dużo myśleć. Po prostu szło mi całkiem gładko. Ale nie każdy dzień jest taki sam. Staram się nie oczekiwać, po prostu próbuję dostosowywać się każdego dnia i być gotową na wszystko - mówiła zwyciężczyni meczu o awans do 1/8 finału.
Pytanie jeszcze raz wróciło, ale mocniej zmodyfikowane, dotyczące tego, co takiego się stało, iż w tym roku poczyna sobie na trawie znacznie bardziej komfortowo. I tutaj Iga odniosła się do dokonanych wyborów ze swoim sztabem szkoleniowym, na czele z Belgiem Wimem Fissette'em.
- Po prostu miałam więcej dni treningowych. I mogłam też grać w Bad Homburgu przeciwko najlepszym tenisistkom. A więc najpierw pojechaliśmy na Majorkę, gdzie trenowałam na prawdziwej trawie, a nie na tej, którą mamy u siebie, a która nie jest idealna. Myślę, że po prostu rozegrałem więcej godzin dobrej gry na trawie w tym roku - oceniła Iga. Czyli praktyka przełożyła się na wyraźnie widoczne rezultaty.
Dwie rzeczy, które gołym okiem widać doskonale, że przynoszą świetny skutek, a związane są ze zmianą w tenisie Świątek w Londynie, to mniej siłowe "strzały", a w więcej w nich precyzji. I, po drugie, bardziej płaskie, techniczne uderzenia, które są świetnym wyborem, bo piłka odbija się niskim kozłem.
Świątek nie chciała jednak jednoznacznie stwierdzić, że to zmiany, które powinny być już immanentnym elementem jej tenisa na wimbledońskim dywanie.
- Myślę, że z każdym przeciwnikiem chyba musisz grać inaczej. Inaczej taktycznie. Ja po prostu czuję teraz, że stałam się całkiem solidna. W meczu z Danielle miałam przygotowanych kilka taktyk i mogłam je realizować w 100 procentach, ponieważ grałam dobrze. Ale w innym meczu może być inaczej - przestrzegła nasza gwiazda.
Mecz Świątek - Tauson o awans do ćwierćfinału odbędzie się już jutro na korcie numer jeden. Będzie to trzeci pojedynek dnia licząc od godziny 14.
Artur Gac, Wimbledon
