Przez długi czas zanosiło się, że w kobiecych półfinałach Roland Garros zameldują się w komplecie cztery najlepsze tenisistki rankingu. Wczoraj doszło jednak do sensacyjnych rozstrzygnięć, z rywalizacją w Paryżu pożegnały się Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina. W konsekwencji Coco Gauff, niezależnie od wyniku starcia z Igą Świątek, od poniedziałku po raz pierwszy w karierze zamelduje się na 2. miejscu w notowaniu. Przed naszą tenisistką również otworzyła się ciekawa perspektywa. W przypadku wygranej z Amerykanką mogła sobie zagwarantować już pozycję liderki kobiecego tenisa nawet po Wimbledonie. Co najmniej kilka czynników przemawiało za tym, że to raszynianka była faworytką starcia z aktualną mistrzynią US Open. 19 zwycięstw z rzędu w Paryżu, bilans 10-1 w bezpośrednich starciach z 20-latką, efektowne zwycięstw w poprzednich rundach. Wszystko miał jednak zweryfikować kort. Ogromne emocje w meczu Świątek - Gauff. Polka zagra o czwarty tytuł w Paryżu Mecz rozpoczął się idealnie dla Świątek. Już na "dzień dobry" przełamała rywalkę i objęła prowadzenie. Widać było jednak pewne oznaki nerwowości z obu stron, także raszynianka nie ustrzegła się błędów. W kolejnych dwóch gemach serwisowych musiała bronić piłek na odrobienie strat przez Gauff. Różnica polegała jednak na tym, że Iga potrafiła w kluczowych momentach zagrać skutecznie i wyjść z opresji. Coco miała swoje okazje, ale nie funkcjonował najlepiej jej forehand. Liderka rankingu WTA momentami utrudniała przeciwniczce returnowanie poprzez serwisy na ciało. W piątym gemie nasza tenisistka doczekała się kolejnego breaka. Potem wygrała przy swoim podaniu do zera i zrobiło się już 5:1. Po chwili mistrzyni US Open 2023 zdołała jeszcze dołożyć jednego gema, ale to było wszystko, na co pozwoliła raszynianka w premierowym secie. Ostatecznie partia zakończyła się wynikiem 6:2 dla trzykrotnej triumfatorki imprezy w Paryżu. Od początku drugiego seta odczuwalne było spore napięcie. W pierwszym gemie Gauff miała spore problemy z serwisem, zrobiła dwa podwójne błędy. Mimo to zdołała utrzymać podanie i zaczepić się na grę, przez co Polka musiała gonić wynik. W czwartym gemie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Po jednym z serwisów Igi sędzia liniowy okrzyknął aut, ale nastąpiła natychmiastowa korekta ze strony głównej Pani arbiter. Rozjemczyni spotkania zdecydowała, że nieudany return Amerykanki nie był spowodowany okrzykiem liniowego i punkt został przyznany raszyniance. Rywalka nie mogła pogodzić się z taką decyzją, próbowała przekonać, że głos miał wpływ na jej reakcję. Pani sędzia nie zmieniła jednak werdyktu. Po chwili Coco udała się do narożnika, a na jej twarzy pojawiły się łzy. Szybko rozładowała emocje i wróciła do rywalizacji. Sprawiła Świątek mnóstwo problemów. Nasza tenisistka też nie ustrzegła się kilku błędów i doszło do przełamania na 3:1. To podrażniło liderkę rankingu. Po chwili 23-latka wyraźnie podniosła poziom swojej gry i wprawiła rywalkę w kolejne kłopoty. Wygrała cztery gemów z rzędu i przejęła kontrolę nad wydarzeniami. Pojedynek mógł zakończyć się już w dziewiątym gemie, przy podaniu aktualnej mistrzyni US Open. Były dwie piłki meczowe dla 23-latki, ale Amerykanka przedłużyła swoje nadzieje na finał. Na szczęście Iga dopełniła dzieła przy własnym serwisie i wygrała mecz 6:2, 6:4. Finałową rywalką raszynianki w sobotę o godz. 15:00 będzie Jasmine Paolini lub Mirra Andriejewa. Dzięki wygranej z Amerykanką nasza tenisistka zagwarantowała sobie min. 113 tygodni na pozycji liderki rankingu WTA, a to oznacza, że będzie nią co najmniej do 28 lipca. Zdobycie końcowego trofeum w Paryżu może jeszcze bardziej wydłużyć panowanie Polki w kobiecym tenisie. Dokładny zapis relacji z meczu Iga Świątek - Coco Gauff jest dostępny TUTAJ.