To był najcięższy finał Roland Garrosa z udziałem Igi Świątek. Polka potrzebowała trzech setów, aby po raz trzeci zatriumfować w Paryżu. Nic dziwnego, że po zakończeniu spotkania nie mogła powstrzymać łez i emocji, które wzbierały w niej przez całe spotkanie. Świątek od wielu lat współpracuje z psycholog sportu Darią Abramowicz, która była obecna również podczas finału w Paryżu. W rozmowie z "Przeglądem sportowym opowiedziała, jak z jej strony wyglądało to spotkanie, a także jak w sferze mentalnej rozwija się aktualna liderka rankingu WTA. Gorzkie słowa po triumfie Świątek. To zaczyna być duży problem "Wiedziałam, że mamy pewne sprawy do omówienia" Finał Rolanda Garrosa nie był najlepszym meczem w wykonaniu Świątek, choć ostatecznie wyszła z niego obronną ręką. Tak naprawdę Karolina Muchova była pierwszą tenisistką, która stawiła opór naszej zawodniczce. W tym starciu nie brakowało emocji, także w sztabie Polki, co jednak, jak podkreśla Abramowicz, nie ma większego znaczenia. "Emocje nasze, czyli teamu, który siedzi w boksie, nie mają większego znaczenia dla tego, co się dzieje na korcie. Jedyne co ważne to fakt, żeby tych emocji, szczególnie trudnych, nie było widać. Mamy być wsparciem dla zawodniczki. Choć oczywiście nam też towarzyszy napięcie. Patrzyłam na drugi set, wiedziałam, że mamy pewne sprawy do omówienia, ale na końcu i tak liczy się to, kto wygrywa piłkę meczową" - powiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Po wspomnianej piłce meczowej pojawiły się łzy. Radości, ale i ulgi, bo to spotkanie i cały turniej były dla Świątek, co sama przyznała, bardzo wyczerpujące mentalnie. I chociaż wielu cały czas wyrzuca tenisistce, że emocje często ją gubią, trudno nie dostrzec progresu, jaki zrobiła w tej kwestii. "Niesforny" puchar znów spłatał psikusa Świątek Dobra informacja dla Świątek i jej sztabu "Praca psychologiczna jest procesem i wiem, że powtarzamy to w różnych kontekstach, bo dotyczy także pracy człowieka nad sobą i swoim zdrowiem psychicznym. Ten proces potrzebuje czasu, żeby 'się przegryźć'" - dodała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Teraz przed Polką kolejne wyzwanie, bo czekają ją starty na kortach trawiastych, gdzie nie czuje się najlepiej. Tutaj odpowiednie przygotowanie mentalne będzie bardzo ważne, bo walka z pewnymi słabościami z pewnością będzie kosztować ją bardzo dużo. Jeśli znów da rady to udźwignąć, Wimbledon może wcale nie być aż tak straszny, jak go malują. Iga Świątek wychodzi ze strefy komfortu. "Tego jeszcze nie rozgryzłam"