1046 punktów - aż o tyle więcej w rankingu WTA ma Aryna Sabalenka od Igi Świątek. To nie jest dużo, ale... bardzo dużo. Rok temu Polka była jednak w dużo lepszej sytuacji, bo Sabalenka miała od niej "tylko" 630 punktów więcej. I do tego nasza tenisistka lepiej od samego początku radziła sobie z arcytrudnymi warunkami w Cancun - wiatrem, deszczem, zimnem. A teraz osiem najlepszych singlistek zmierzy się pod dachem, tu czynniki zewnętrzne nie będą grały roli. Zmiana zasad punktacji, dostosowanie WTA Finals do tego, co mają mężczyźni w ATP Finals, daje jednak Polce nieco większe nadzieje na odrobienie dystansu do Sabalenki. Zrezygnowano już z kuriozalnej zasady przyznawania punktów za porażki w fazie grupowej, teraz premiowane są tylko zwycięstwa. Każde w trzech pierwszych spotkaniach to 200 punktów więcej, za sam awans do półfinału niczego gratis nie ma. Później jest 400 oczek za wejście do finału i dodatkowe 500 - za zdobycie tytułu. Razem - 1500 dla niepokonanej mistrzyni WTA Finals. Aryna Sabalenka liderką rankingu WTA. W Rijadzie stanie przed życiową szansą W każdym wariancie Iga Świątek musi wygrać cały turniej, aby zostać najlepszą tenisistką 2024 roku. Może to zrobić z bilansem 2-1 w grupie, ale wówczas Sabalenka może wygrać co najwyżej jedno spotkanie. Wariantu 1-2 Polki i 0-3 Sabalenki, ale awansu naszej tenisistki do półfinału, a później końcowego zwycięstwa, nawet nie zakładamy - brzmi irracjonalnie. Choć ono też by wystarczyło. Jaka jest więc szans dla Polki? Powtórzenie wariantu z Cancun: Iga wygrywa w fazie grupowej z Barborą Krejcikovą, Coco Gauff i Jessicą Pegulą i czeka na wyniki Sabalenki. W Meksyku Białorusinka przegrała trzecie spotkani z Pegulą, to "posłało ją" w półfinałowe objęcia Świątek. Nie ma co ukrywać, teraz będzie o to znacznie trudniej. Sabalenka była tej jesieni w rewelacyjnej formie, po odniesionej w czerwcu kontuzji barku, co skutkowało się wycofaniem z WTA 500 w Berlinie, a później także i z Wimbledonu, nie ma już śladu. Od startu sierpniowych zawodów w Cincinnati ma bilans 20 zwycięstw i 1 porażki, ćwierćfinałowej w Pekinie z Karoliną Muchovą. Choć i wtedy wszystkie atuty w trzecim secie miała w swoich rękach. Odpoczęła, filmy prezentowane już z Rijadu pokazywały, że jest w znakomitej formie mentalnej. A to u niej podstawa. Wtedy Iga Świątek rozpocznie WTA Finals. Znamy rywalkę oraz datę i godzinę Mistrzyni olimpijska rywalką Sabalenki na starcie. Z Białorusinką jeszcze nigdy nie wygrała Z kim więc Białorusinka mogłaby przegrać? Zacznie od starcia z Qinwen Zheng, z którą zresztą rozegrała swoje ostatnie spotkanie, w finale w Wuhanie. Z Chinką jeszcze nie przegrała, ma bilans 4:0, ograła ją bez problemów w meczu o tytuł Australian Open, później w ćwierćfinale US Open. Nadzieją dla polskich kibiców może być rosnąca dyspozycja mistrzyni olimpijskiej, była już blisko Białorusinki w Wuhanie, później wygrała zmagania w Tokio, żadne z tamtejszych spotkań nie trwało dwie godziny. Później Białorusinka zmierzy się z Jasmine Paolini lub Jeleną Rybakiną, to zależy od wyników pierwszych spotkań. Kazaszka mogłaby być bardzo wymagającą rywalką dla Białorusinki, ale pod warunkiem bycia w szczycie formy. Tyle że ona od US Open nie grała, a i Nowy Jork opuszczała sfrustrowana nie tyle swoją grą, co zachowaniem byłego już trenera Stefano Vukova. Z Sabalenką ma niekorzystny bilans spotkań, 3:6, choć napsuła jej krwi na ulubionym terenie w Madrycie, a wcześniej pokonała ją w finale w Brisbane. Tyle że to było wiele miesięcy temu. Także i Paolini nie jest tenisistką, która mogłaby Sabalenkę wystraszyć, zwłaszcza, że od połowy lata Włoszka gra jednak dużo gorzej. Sabalenkę pokonała w Indian Wells wczesną wiosną 2022 roku, gdy Białorusinka miała najtrudniejsze momenty w swojej karierze. No i w 2017 roku w zawodach ITF w Ilkley na trawie, ale to ciężko już traktować poważnie. Białorusinka była zaś lepsza w dwóch innych starciach, w tym także i w ostatnim, rok temu w Pekinie. Trudniejszą przeprawę miałaby zapewne z Gauff, która ostatecznie wpadła do grupy Igi Świątek. Zatem: Sabalenka będzie zdecydowaną faworytką we wszystkich trzech spotkaniach, jeśli je wygra, zostanie liderką rankingu do połowy stycznia. Jeśli jednak któraś z rywalek w grupie znajdzie na nią sposób, otworzy się szansa przed Polką. Ale i tu warunkiem będzie komplet zwycięstw Igi. Tenisowe emocje w Rijadzie - już od soboty.