Przed niedzielnym starciem obie zawodniczki mierzyły się ze sobą cztery razy, a ich bilans wynosił 2:2. Iga Świątek chciała zatem objąć prowadzenie w tej zaciętej rywalizacji i udanie rozpocząć WTA Finals w Rijadzie. Dla Polki był to pierwszy mecz po dwóch miesiącach i ten fakt już czynił go dla kibiców niezwykle emocjonującym, a do tego doszły ogromne emocje na korcie. Po dwóch godzinach i 39 minutach ostatecznie zwycięsko z kortu zeszła nasza tenisistka, która przy stanie 4:6, 0:3 dla Barbory Krejcikovej "wróciła z dalekiej podróży". Barbora Krejcikova wprost o Idze Świątek. Te słowa zapadną w pamięć Czeszka miała znakomite okoliczności do tego, by zamknąć to spotkanie. Swojej wielkiej szansy jednak nie wykorzystała, choć w pewnym momencie zdawało się, że jest na najlepszej drodze do pewnego zwycięstwa nad Igą Świątek. Wygrana ostatecznie wymknęła jej się z rąk, dlatego trudno się dziwić, że na pomeczowej konferencji Barbora Krejcikova była bardzo rozczarowana. - Na pewno nie zagrałam mojego najlepszego tenisa, ale uważam, że rozegrałam solidny mecz. Przez półtora seta byłam lepszą zawodniczką na korcie - stwierdziła 28-latka. Krejcikova próbowała wyjaśnić, co było przyczyną nagłego zwrotu w spotkaniu, który poskutkował jej porażką. Ostatnia rywalka Świątek stwierdziła, że "straciła rozpęd". - Czułam, że straciłam trochę rozpędu. Nie wiem, czy to kwestia moja, czy Igi, która potrafiła zareagować i zagrać bardziej agresywnie, popełniając mniej błędów. Niestety, to Iga, a z nią trzeba zagrać dwa bezbłędne sety, inaczej to nie wystarczy - podkreśliła zawodniczka naszych południowych sąsiadów. 13. rakieta świata pochwaliła za to warunki panujące na korcie, który został przygotowanych przez organizatorów. Ciepło odniosła się także do atmosfery w Rijadzie. - Myślę, że była bardzo przyjemna. Nie było wielu widzów, ale stworzyli miłą atmosferę, kibicowali obu zawodniczkom i to było fajne - powiedziała Barbora Krejcikova. Świątek na drugim miejscu w grupie. Teraz czekają ją dwa mecze z Amerykankami Iga Świątek po swoim pierwszym meczu plasuje się na drugim miejscu grupy pomarańczowej. Prowadzi Coco Gauff, która pokonała Jessikę Pegulę 6:3, 6:2. Kolejny mecz Polki już we wtorek. Jej rywalką będzie właśnie liderująca Gauff, więc stawką spotkania będzie prowadzenie w grupie. Początek tego starcia nie wcześniej niż o godz. 16:00. Ostatni mecz grupowy nasza tenisitka rozegra 7 listopada z Pegulą, ale na razie nie wiadomo, o której godzinie można spodziewać się ich na korcie. Awans do fazy finałowej wywalczą dwie najlepsze zawodniczki w grupie. Półfinały zostaną rozegrane w piątek 8 listopada, a wielki finał zaplanowano na sobotę 9 listopada i godz. 17:00.