Krecz w starciu Paolini z Tauson. Triumfatorka już czeka na ruch Igi Świątek
Iga Świątek dopiero po godz. 13 rozpocznie swój pojedynek z Belindą Bencic o ćwierćfinał WTA 1000 w Wuhanie, wcześniej na korcie centralnym odbyło się jednak starcie jej potencjalnych rywalek w jutrzejszym spotkaniu. Jasmine Paolini nigdy Polki nie ograła, Clara Tauson dokonała tej sztuki dwa miesiące temu w Montrealu. I wszystko wskazywało, że to Dunka znów będzie czekała na ruch Igi, pewnie wygrała pierwszego seta 6:3. A później wszystko runęło. Koniec zaś był dramatyczny.

Turniej w Wuhanie, ostatni rangi 1000 w 2025 roku, jest imprezą jednotygodniową, z mniejszą drabinką. Oznacza to większe natężenie spotkań, już od trzeciej rundy zawodniczki muszą grać codziennie. Nic więc dziwnego, że gdy dochodzi olbrzymia wilgotność i wysoka temperatura, ich organizmy nie wytrzymują.
Nawet gdy rywalizacja odbywa się na korcie centralnym, pod dachem, z włączonymi dmuchawami. Kolejny taki sportowy dramat nastąpił w meczu Clary Tauson z Jasmine Paolini. A to spotkanie miało wyłonić potencjalną rywalkę Igi Świątek lub Belindy Bencic w piątkowym ćwierćfinale.
WTA 1000 Wuhan. Koncert Clary Tauson, kłopoty Jasmine Paolini. Pierwszy set nie zapowiadał koszmaru
Gdy po 40 minutach pierwszej partii Włoszka i Dunka siadały na ławce, na twarzy Paolini nie było cienia uśmiechu. Wczoraj późnym wieczorem kończyła swoje spotkanie z Yue Yuan, była już bardzo blisko porażki, ale rywalka dała jej drugie życie. Jasmine zaś poszła za ciosem, awansowała.

Teraz, po zaledwie kilkunastu godzinach, miała prawo być zmęczona. I to zmęczenie było widać w jej zachowaniu. Tauson wybrała return, wiedziała co robi. Włoszka walczyła początkowo o każdy punkt, Dunce przychodziły te zdobycze bardzo łatwo. Wystarczało, że przymierzyła raz czy dwa podaniem - i już nie było po drugiej stronie odpowiedzi. Coraz częściej miało to miejsce także podczas dłuższych akcji.
Tauson przełamała Paolini na 2:1, za moment podwyższyła na 3:1, mimo że Włoszka miała nawet szansę na odrobienie strat. Jedną jedyną w tym secie. Clara włączyła pierwsze podanie, ale gema zakończyła w sposób, który musiał niewysoką Jasmine zirytować, pięknym dropszotem. Mimo że jest świetną deblistką, mimo że znakomicie porusza się po korcie, tu nic nie mogła zrobić.
Kolejne gemy uciekały Włoszce, drugie przełamanie zakończyło seta. Tauson wygrała go 6:3, posłała cztery asy, ale to nie do końca odzwierciedlało jej dominację.
Można było więc zakładać, że jeśli nie zdarzy się jakiś przypadek, Dunka wywalczy awans. A tymczasem wszystko się zmieniło w drugiej partii, później okazało się, dlaczego. Paolini dwa razy przełamała Tauson, choć taz raz odpowiedziała tym samym.
Clara przestała biegać, starała się szybko kończyć akcje. Gdy znów straciła gema, na 1:4, poprosiła o przerwę medyczną, zniknęła z kortu. Wcześniej chwyciła się za dolną część brzucha, musiała poczuć mocny ból mięśniowy.

Przerwa medyczna niewiele zmieniła - poza tym, że Dunka wróciła z szatni z wielkim opatrunkiem na prawym udzie. Przegrała tego seta 1:6, można było zakładać, że nie wróci już do gry, skreczuje.
A jednak spróbowała, stawiała wszystko na jedną kartę, choć ruch sprawiał jej ból. Jeszcze wygrała jednego gema, ale gdy została przełamana na 1:3, uznała, że ma dość.
I to Włoszka będzie czekała na to, co stanie się w spotkaniu Igi Świątek z Belindą Bencic. Z jedną z nich zagra w piątek.
Dla Włoszki to kluczowy turniej, jeśli chce zagrać w WTA Finals. W rankingu Race zajmuje ósme miejsce, z nieznaczną przewagą nad Jeleną Rybakiną. Obie zaś gonią Mirrę Andriejewą. Włoszka dopisała dziś 95 punktów, do 18-letniej Rosjanki traci ich jeszcze 363.














