W czerwcu na platformie Netflix ukazał się nowy sezon serialu "Break Point" o życiu i karierze czołowych tenisistek i tenisistów. W jednym z odcinków sporo miejsca poświęcono Idze Świątek. Producenci towarzyszyli jej podczas zeszłorocznego, wygranego przez nią zresztą, US Open. Polka przed kamerą zwierzyła się, że także i ona miewa chwile zwątpienia. "Mam poczucie, że rywalki chcą mnie dopaść. (...) Wiele dzieje się w mojej głowie. (...) Nie jestem fanką wielkich, tłocznych miejsc. Rozpraszają mnie. US Open jest dla mnie trudny. Głowa będzie mi pękać. To zdecydowanie najtrudniejsze wyzwanie" - mówiła, a chwilę później psycholog Daria Abramowicz wyjaśniała, w jaki sposób pomaga zawodniczce radzić sobie z taką presją. W dokumencie wyemitowano fragment zarejestrowany podczas wizyty Igi u fryzjerki, która za chwilę ma obciąć jej włosy. Kobieta podpytuje tenisistkę, jak krótką chciałaby mieć fryzurę. Wówczas do rozmowy dość niespodziewanie dołącza siedząca obok Abramowicz. "Musimy mieć pewność, że Iga będzie mogła dobrze związać włosy" - objaśnia. Reakcja Świątek? "Nie będę włosów podporządkowywać pod to. Wszystko inne będę" - deklaruje. Scena ta sprowokowała lawinę spekulacji i wątpliwości. "Psycholog sportowy Igi Świątek, Daria Abramowicz mówi jej, co może, a czego nie może zrobić ze swoją własną fryzurą. To jest dziwne i przerażające" - pisał jeden z internautów. "Ta relacja między nimi jest naprawdę zaskakująca i dziwna. Na przykład, dlaczego psycholog Igi widzi, jak ona się strzyże?" - dodawał inny. A podobnych komentarzy było więcej. Trzy grosze dorzucili też Lech Sidor i Bogusław Leśnodorski, którzy sygnalizowali, że rola psycholog w sztabie Igi może być zbyt duża. Teraz sama tenisistka rozprawia się z sugestiami raz na zawsze. Świątek ucina spekulacje. Stanowcza odpowiedź na słowa Radwańskiej Iga Świątek wyznaje, jak naprawdę wygląda jej relacja z Darią Abramowicz. "Jest łącznikiem" Iga Świątek, w rozmowie z WP SportowymiFaktami, opisuje, jak naprawdę wygląda jej relacja z Darią Abramowicz. "Nasza współpraca nie dotyczy wyłącznie kontroli emocji na korcie czy realizacji treningu mentalnego, ale również codzienności. To, co dzieje się w życiu sportowca, zawsze wpływa na performance. Nie da się oddzielić sportu i życia" - mówi w rozmowie z WP SportowymiFaktami. I dodaje: Tłumaczy, że "Daria jest łącznikiem między teamem menedżerskim i sportowym". Sprawia, że Iga nie musi czuwać nad wszystkim sama. "Gdyby nie ona, nie zbudowałabym tak zgranego teamu. Potrzebowałam kogoś, kto mi doradzi, czasami pokaże mi różne strony danej sytuacji, kto wesprze mnie w stworzeniu tak ważnej dla mnie struktury" - deklaruje Świątek. Przyznaje, że ona i Abramowicz znają się dobrze, ale jej psycholog - jak na profesjonalistkę przystało - "nie pozwoliłaby, aby to wpłynęło na ich pracę". Mają ustalone wcześniej godziny sesji, ale oprócz tego nieraz zjedzą wspólnie obiad czy obejrzą coś razem. Ale nie tylko z nią spędza czas także poza kortem. Podobnie ma się sprawa z Tomaszem Wiktorowskim i Maciejem Ryszczukiem. A co Świątek ma do powiedzenia na temat insynuacji i słów Bogusława Leśnodorskiego lub Lecha Sidora na temat rzekomo zbyt dużego zaangażowania Darii Abramowicz w pracę teamu? "Ci ludzie nic nie wiedzą o mnie ani moim życiu. Nie wiedzą, jak funkcjonuję, z czym się zmagam. Nasze rozmowy nigdy nie wychodziły poza 'dzień dobry'. Szczerze mówiąc, czasami nie wiem, czemu służą takie opinie, poza tym że dają sensacyjne nagłówki w mediach i rozgłos temu, kto je wypowiada" - podsumowuje. Sensacja w sztabie Igi Świątek? Nie ma już żadnych wątpliwości. "Wiktorowski poradził sobie"