WTA Finals 2023 to organizacyjny niewypał. W Meksyku od czerwca do września trwa pora deszczowa. W Cancun jest ona nieco dłużej, bo do października, a w dwóch ostatnich miesiącach występują największe opady deszczu. Mierzyć się z nimi muszą organizatorzy i najlepsze tenisistki świata. Przeszkadza im także porywisty wiatr, który wypacza rezultat wielu wymian. Rozgrywanie meczów w kilku częściach przedzielonych oczekiwaniem na wyschnięcie kortu nikogo już nie dziwi. W dodatku na zbliżeniach kamery na linię końcową widać ewidentną nierówność nawierzchni. Tymczasowe trybuny zostały przygotowane na ostatnią chwilę. Kibice nie przychodzą tłumnie na spotkania, na jednej z potyczek deblowych nie pojawił się niemal nikt. Trochę lepiej jest rzecz jasna w rozgrywkach singlowych, ale i tam daleko jest do stuprocentowego zapełnienia pojemności. WTA Finals 2023 w Cancun. Iga Świątek: "Wiem, że te mecze nie są najpiękniejsze" Mimo tych wszystkich niedogodności polscy fani są na miejscu, dopingując Igę Świątek. Po zwycięstwie nad Ons Jabeur raszynianka podziękowała im za obecność. Poprosiła też wszystkich, by starali się jak najliczniej przychodzić na decydujące mecze. Sobota to w Cancun dzień półfinałów. W singlu odbędą się dwa wielkie szlagiery - w wewnątrzamerykańskim pojedynku Jessica Pegula zagra z Coco Gauff, a Świątek z Aryną Sabalenką. Jeśli takie hity nie przyciągną większej liczby osób na trybuny, to bardzo źle będzie znaczyło o marketingu WTA, do którego już teraz jest wiele zastrzeżeń. W fazie grupowej były rozgrywane przecież takie starcia jak Sabalenka - Rybakina czy Gauff - Świątek.