Iga Świątek ubiegłoroczny turniej WTA 1000 w Rzymie zakończyła ze złymi wspomnieniami. Polka bowiem musiała poddać swój mecz ćwierćfinałowy z Jeleną Rybakiną i z Włoch wyjechała z kontuzją. Problemy zdrowotne nie przełożyły się jednak na żadną dłuższą przerwę ani spadek formy, bo na kolejną imprezę - turniej na kortach imienia Rolanda Garrosa nasza zawodniczka przyjechała znakomicie przygotowana, co poskutkowało oczywiście wygraną i kolejnym tytułem rangi Wielkiego Szlema. Demolka w Rzymie w cieniu skandalu. Już czeka na Igę Świątek, rewanż za Madryt W tym roku do Rzymu nasza gwiazda przyjechała w jeszcze lepszej formie i z lepszym nastawieniem. Rok temu bowiem do stolicy Włoch zawitała po przegraniu finału turnieju w Madrycie z Aryną Sabalenką, a w tym sezonie Polka wzięła rewanż na Białorusince i zdobyła kolejny tytuł rangi WTA 1000. To jedno z tych ważnych trofeów, którego Świątek do tego roku na swoim koncie nie miała. Przeciwnie wygląda sytuacja z rywalizacją pod włoskim słońcem w Rzymie. Madryt wygrany, czas na Rzym. Świątek odprawiła byłą mistrzynię do domu Tę imprezę bowiem Polka bardzo lubi. Wygrywała ją już dwukrotnie i na Foro Italico zawsze przyjeżdża z dużymi nadziejami. W tym roku oczywiście po zdobyciu tytułu w Madrycie, do Włoch zawitała jako główna faworytka do wygrania całej imprezy, a szczęście nie ominęło naszej gwiazdy w losowaniu. W jej części drabinki zabrakło bowiem najtrudniejszych rywalek na czele z Jeleną Rybakiną, czy Jeleną Ostapenko. Ostatecznie Kazaszka i tak się wycofała, ale Świątek przez pierwsze dwie rundy przeszła jak burza, choć z Putintsewą pewne problemy były. W czwartej rundzie na obecną liderkę rankingu WTA czekała była numer jeden światowego tenisa i trzykrotna mistrzyni turniejów rangi Wielkiego Szlema, a więc Angelique Kerber. Obie panie spotkały się w przeszłości dwa razy, zawsze triumfowała Świątek, ale to starcie było pierwszym na koronnej nawierzchni Polki, a więc na mączce, co sprawiało, że rola faworytki po stronie naszej zawodniczki jedynie się zwiększyła. Przedmeczowe przewidywania zwykle należy brać z dużym przymrużeniem oka, ale w pokazane 94:6 na korzyść Świątek musiało robić wrażenie. Koncert finalistki Austalian Open, była mistrzyni za burtą. Przykro się patrzyło Mecz rozpoczął się właściwie identycznie, jak ostatnie starcie obu pań, a to miało miejsce podczas United Cup. Wówczas pierwsze gemy były naprawdę zacięte i nie widzieliśmy tej obecnej różnicy rankingowej. Gdy jednak do gry weszły nowe piłki pojawiły się problemy u Kerber. W ósmym gemie pierwszego seta oglądaliśmy pierwsze szanse na przełamanie dla Polki. "Królowa mączki" wykorzystała już drugą z nich i wyszła na prowadzenie 5:3 z szansą na zamknięcie seta przy własnym podaniu. Kerber nie rozłożyła jednak przed Igą czerwonego dywanu. Było wręcz przeciwnie. Niemka podniosła swój poziom i również doprowadziła do szans na przełamanie, wykorzystała już drugą z nich, bo błąd przy ocenie długości returnu popełniła Świątek, która nie spodziewała się, że piłka po uderzeniu rywalki zmieści się w korcie. Polka seta mogła więc zamknąć już tylko przy podaniu swojej przeciwniczki. Ta sztuka się nie udała, choć okazji ku temu było aż pięć. Żadnej z nich nasza zawodniczka niestety nie wykorzystała. Na całe szczęście udało się to już w 12. gemie pierwszego seta i Polka wykorzystała dopiero ósmą piłkę setową, wygrywając 7:5. Sensacja w Rzymie. Tydzień temu triumf na wielkim turnieju, a teraz taka wpadka Drugi set rozpoczął się dla Świątek najgorzej, jak tylko mógł. Polka bowiem już na samym początku została przełamana przez Kerber, a chwilę później Niemka obroniła swoje podanie. Zwykle jest jednak tak, że na takie wydarzenia Świątek odpowiada błyskawicznie. Tak też stało się i tym razem. Po kolejnych dwóch rozegranych gemach mieliśmy już bowiem 2:2 i wszystko w tym secie było otwarte, choć z każdą piłką widać było coraz większe zmęczenie u Kerber. Niemniej Niemka wciąż potrafiła zagrać coś zjawiskowego i razem z Igą tworzyć ten wielki tenisowy spektakl dla kibiców na trybunach. Największa zapaść nadeszła znów w ósmym gemie drugiej partii. Kerber bardzo mocno pomogła Polce w tym, aby dać się przełamać i tym razem Świątek tej okazji z rąk nie wypuściła, co oznaczało, że do wygranej potrzebny jest już tylko dobry gem serwisowy. Tym razem Polka już tej okazji nie wypuściła i wygrała drugiego seta, jednocześnie zapewniając sobie udział w ćwierćfinale.