Kosmiczny popis Igi Świątek, Polka kompletnie zaskoczyła. Otarła się o rekord
Iga Świątek przysporzyła swoim fanom w niedzielne popołudnie istny rollercoaster, jeśli chodzi o dawkę emocji, jakie towarzyszyły im przy okazji meczu WTA Finals z Barborą Krejcikovą. Ostatecznie górą była Polka, która tym samym udanie zainaugurowała swój występ na kortach w Arabii Saudyjskiej, wracając przecież po długiej przerwie. Przy okazji wiceliderka rankingu WTA niespodziewanie niemal pobiła jeden ze swoich personalnych rekordów.
Długo, bo aż 59 dni przyszło nam czekać na mecz Igi Świątek. Polka - ostatni raz widziana na korcie jeszcze podczas US Open - po długiej przerwie spowodowanej powodami osobistymi przyleciała ostatnio do Rijadu, by wziąć udział w wieńczącym sezon turnieju WTA Finals. W pierwszym meczu grupowym obecnej wiceliderce rankingu WTA przyszło się zmierzyć z reprezentantką Czech - Barborą Krejcikovą.
To spotkanie było - jak na standardy Igi Świątek - niezwykle długie i pełne zwrotów akcji. Rozpoczęło się od przełamania na korzyść Barbory Krejcikovej, która wygrała pierwszego seta, a w drugim prowadziła już 3:0. Wtedy do głosu doszła w końcu polska tenisistka, wygrywając cztery kolejne gemy i obejmując prowadzenie 4:3 i następnie całego seta (7:5).
W decydującej partii Iga Świątek od początku narzuciła swoją dominację. Gdy prowadziła już 5:0, Barbora Krejcikova zdołała jeszcze urwać jej jeszcze tylko dwa gemy. Ostatecznie górą była Polka, udanie rozpoczynając swój udział w imprezie WTA Finals.
WTA Finals. Iga Świątek otarła się o swój rekord. Kapitalny popis Polki
Tym, co pozwoliło Idze Świątek odwrócić losy spotkania, był niewątpliwie jej dobrze funkcjonujący serwis. Ba, w tym aspekcie polska tenisistka otarła się w niedzielnym meczu o swój personalny rekord.
W starciu z Barborą Krejcikovą Iga Świątek posłała łącznie 10 asów. Lepszy wynik w drabince głównej turnieju singlowego - jak obliczyli statystycy Opta Ace - zanotował tylko raz. A było to w meczu z Aną Bogdan podczas wielkoszlemowego Australian Open w 2019 roku. Wówczas wyliczono jej aż 12 asów. Jej trzeci najlepszy wynik - 9 asów - także pochodzi z tamtego sezonu, z meczu z Verą Lapko, rozegranego w trakcie turnieju w Lugano. Od tamtych meczów minęło już sporo czasu, obecny popis serwisowy Igi Świątek można więc traktować w kategoriach zaskoczenia. Zaskoczenia sporego, a przy tym jakże miłego.
- Nie było łatwo. Na początku czułam się nieco zardzewiała. Ale cieszę się, że znalazłam drogę do bardziej solidnej gry. Początkowo nie czułam się dobrze, a Barbora z tego korzystała. Lecz wiedziałam, że wynik w pierwszym secie był na styku. I że będę miała jeszcze swoje szanse - powiedziała po ograniu Barbory Krejcikovej Iga Świątek.
W kolejnych dniach polska tenisistka zagra w grupie z dwoma Amerykankami - Cori "Coco" Gauff oraz Jessicą Pegulą. Do półfinałów WTA Finals awansują po dwie najlepsze tenisistki z każdej z obu grup.