Iga Świątek zaliczyła udany powrót na kort po przerwie spowodowanej niegroźnym urazem. Z marszu zwyciężyła w turnieju w Stuttgarcie, pokonując w finale Arynę Sabalenkę. Wcześniej publicznie tłumaczyła, że nie nakłada na siebie żadnej presji. "Stuttgart jest dla mnie szczególnym miejscem, ponieważ mam stąd wspaniałe wspomnienia z zeszłego roku. Poza tym jest to dla mnie pierwszy turniej na kortach ziemnych w roku, więc chciałabym się dobrze zaprezentować. Wiem jednak, że mogę jeszcze nie być w pełni formy, bo wracam po kontuzji, więc mimo wszystko nie mam za wielkich oczekiwań" - mówiła. Z kolei po triumfie z rozbrajającą szczerością przyznawała: "Nie spodziewałam się, że wygram". Mile zaskoczony ostatecznym rezultatem był również ojciec tenisistki. Liderka rankingu WTA nie zwalnia tempa i już rozpędza się w zawodach w Madrycie. W meczu drugiej rundy pokonała 6:3, 6:2 Austriaczkę Julię Grabher i awansowała do 1/16 finału. W następnym pojedynku jej rywalką będzie Amerykanka chorwackiego pochodzenia, Bernarda Pera, rozstawiona w turnieju z numerem 28. Panie miały okazję grać ze sobą raz - cztery lata temu, w ostatniej rundzie kwalifikacji turnieju na kortach trawiastych w Birmingham. Wówczas górą była Polka, która zwyciężyła 2:6, 7:6 (8-6), 6:4. Tymczasem nie milkną echa meczu Świątek z Grabher. Głośno jest zwłaszcza o jednej kontrowersyjnej sytuacji. Niewiarygodna seria Igi Świątek trwa. 45. takie zwycięstwo z rzędu Kontrowersyjna sytuacja w meczu Igi Świątek z Julią Grabher. Polka sama nie dowierzała W trzecim gemie pierwszego seta doszło do dość nietypowego biegu zdarzeń. Po tym, jak Świątek serwowała, return Austriaczki wylądował blisko linii bocznej kortu. Według Igi piłka wyszła już na aut, co zasygnalizowała sędziemu, pokazując ślad zostawiony na nawierzchni. Ostatecznie poprosiła o weryfikację zagrania za pomocą systemu challenge. Jakie było jej zdziwienie, gdy okazało się, że... puszczono nie to nagranie, co należało. Wynikało z niego, że piłka zagrana przez Grabher wylądowała w korcie, i to bardzo daleko od linii, co było niemożliwe. Efekt? Polka poprosiła o ponowną weryfikację. Pojawił się jednak następny problem. Arbiter, który chwycił za krótkofalówkę, nie mógł porozumieć się z osobą odpowiedzialną za challenge. Tymczasem Iga z lekkim uśmiechem kręciła głową z niedowierzaniem. Ostatecznie po chwili pokazano właściwe ujęcie. Wówczas jasnym było, że Iga miała rację i piłka istotnie wylądowała na aucie. Przyznano jej punkt i kontynuowano grę, ale obrazek zapisał się w pamięci kibiców tenisa. Nagranie dokumentujące całość trafiło do sieci. Iga Świątek zrzucona z tronu? Aryna Sabalenka już czyha na przewrót w rankingu WTA