Nie wiadomo, czy to najnowszy model porsche, będący główną nagrodą dla triumfatorki, czy może fakt, iż rywalizacja w Stuttgarcie jest pierwszą poważną w Europie na mączce - coś jednak przyciąga do tej stolicy Badenii-Wirtembergii największe gwiazdy kobiecego tenisa. Na początku stycznia organizatorzy ogłosili, że w tym roku wystąpią cztery triumfatorki Szlemów, w tym Iga Świątek i Aryna Sabalenka, przed tygodniem dodali kolejne gwiazdy, w tym m.in. Markétę Vondroušovą i Jelenę Ostapenko, z którą przecież Polka nigdy jeszcze nie wygrała. A turniej w Stuttgarcie jest dla niej szczególny, wyjątkowy. Grała tu dwukrotnie, w kwietniu 2022 i 2023 roku, nie przegrała w hali Porsche Arena ani jednego spotkania. Dwukrotnie w finałach była lepsza od Aryny Sabalenki, dla której jest to miejsce niemal przeklęte. Ona z kolei trzy razy z rzędu była tu blisko "pozyskania" nowego samochodu, trzy razy te decydujące starcia przegrywała. I miała z tym dużym problem, co było już widać 10 miesięcy temu. Gdy Iga zjechała samochodem z podestu, Białorusinka wykonała ruch swoim pucharem, jakby chciała rozbić szybę. Odebrano to oczywiście jako żart, ale później Sabalenka zapowiedziała, że będzie próbować, dopóki... nie wygra turnieju. Coco Gauff kolejną gwiazdą w Stuttgarcie. Świetna obsada, gratka dla polskich kibiców Wszystko wskazuje na to, że w połowie kwietnia znów będzie miała ciężką przeprawę w drodze po swój wymarzony triumf. Nie tylko samą Swiątek, którą na cegle ograła tylko raz, w zeszłym roku w finale w Madrycie, ale też i Coco Gauff. To trzecia rakieta świata, poniżej czwartej pozycji na pewno w najbliższych tygodniach nie spadnie, więc w turniejowej drabince znajdzie się na kursie kolizyjnym albo z Sabalenką, albo z Polką. Iga grać z nią potrafi, uległa Gauff tylko raz, w sierpniu zeszłego roku w Cincinnati, ale Białorusinka ma już większe problemy. W ostatnich dwunastu miesiącach była lepsza dwukrotnie, ale raz przegrała, to najważniejsze starcie: w finale US Open. A na mączce mierzyły się tylko raz - trzy lata temu w Rzymie. I wtedy lepsza była Amerykanka. W tej sytuacji skompletowany został udział w rywalizacji w Niemczech wszystkich aktualnych triumfatorek Wielkich Szlemów. Świątek jest bowiem mistrzynią Rolanda Garrosa, Gauff US Open, Sabalenka Australian Open, a Vondroušová - Wimbledonu. Do tego dochodzi jeszcze Jabeur, jako piąta uczestniczka ostatniego finału cyklu WTA z Cancun. Zapowiada się zlot gwiazd, a przecież rok temu w Stuttgarcie grały także Jelena Rybakina i Maria Sakkari, odpuściła jedynie Jessica Pegula. A to obsada godna obowiązkowych dla rankingu turniejów WTA 1000, a nie 500. Kazaszki w tym roku może jednak zabraknąć, bo jej reprezentacja miała akurat pecha w losowaniu fazy play-off Billie Jean King Cup. I kilka dni wcześniej zapewne poleci do Tokio na starcie z Japonią. Sakkari zaś powinna wystąpić, podobnie jak Świątek, jest bowiem "Przyjaciółką marki Porsche" w swoim kraju. Przełamanie dla Coco Gauff? W Stuttgarcie jej się nie wiodło Gauff zaś podkreślała, cytowana przez stronę turnieju, że "jest podekscytowana" możliwością rozpoczęcia sezonu na ziemi właśnie w Stuttgarcie. - Odniosłam wiele sukcesów na mączce i sądzę, że słynący z gościnności Stuttgart zapewni idealny tydzień na początek europejskiej części sezonu - przyznała tenisistka, która za dwa tygodnie świętować będzie 20. urodziny. Finalistce French Open z 2022 roku akurat jednak w tym mieście wybitnie dotąd nie szło. Dwa lata temu już na starcie uległa Darii Kasatkinie, a w zeszłym sezonie zdołała pokonać po blisko trzygodzinnym thrillerze Wieronikę Kudiermietową, ale później przegrała gładko z Anastazją Potapową.