W miniony poniedziałek fani kobiecego tenisa przeżyli niemały szok, gdy z pierwszego miejsca w rankingu WTA zniknęła Iga Świątek. Po 50 tygodniach panowania Polki na szczycie głównego notowania pojawiła się Aryna Sabalenka. Co prawda było jasne, że Białorusinka wyprzedzi Polkę, ale stało się to o tydzień wcześniej niż przypuszczano. Włodarze rozgrywek zaczęli egzekwować przepisy związane z turniejami WTA 500, które wdrożono na początku roku. Mówią one, że czołowe zawodniczki muszą wziąć udział w co najmniej sześciu imprezach tej rangi na przestrzeni sezonu. Z racji tego, że było to coś nowego, wszyscy przekonali się o sposobie karania zawodniczek za nieprzestrzeganie tej reguły dopiero na konkretnym przykładzie. Rozwiązanie zagadki okazało się następujące: ile turniejów brakuje danej zawodniczce do "szóstki", tyle otrzymuje obligatoryjnych zer do rankingu. Z racji tego, że Iga Świątek zagrała tylko w dwóch turniejach zaliczanych do WTA 500 (United Cup i Stuttgart), przysługują jej aż cztery zera. Pierwsze dwa nie odegrały żadnej punktowej roli u Polki. Po trzecim, które otrzymała tydzień temu po turnieju w Ningbo, nasza reprezentantka straciła już 120 pkt za turniej WTA 1000 w Miami. Aryna Sabalenka rozegrała więcej turniejów WTA 500 w tym sezonie, bowiem aż cztery (Brisbane, Stuttgart, Berlin i Waszyngton), więc jej przysługiwały "tylko" dwa obligatoryjne zera. Problem polegał jednak na tym, że już to pierwsze okazało się wiążące i spowodowało utratę "oczek" przez Białorusinkę. A konkretniej... 10, za nieudany występ w turnieju WTA 1000 w Dubaju. Całościowo zabrano jej jednak o 110 pkt mniej od raszynianki, co spowodowało, że w notowaniu z 21 października miała 9706 pkt - o 41 więcej niż Iga. Nastąpiła ostatnia aktualizacja rankingu przed WTA Finals. Co z Igą Świątek i Aryną Sabalenką? W minionym tygodniu rozegrano ostatni turniej rangi WTA 500 w tym sezonie. To oznaczało, że tuż po nim zostaną zabrane kolejne punkty u Igi Świątek i Aryny Sabalenki. W przypadku Polki było to aż 195 pkt za turniej WTA 500 w Stuttgarcie, a u Białorusinki - zaledwie 65 "oczek". Do tego w notowaniu z 28 października miały zostać odjęte zdobycze za ubiegłoroczne punkty z WTA Finals - u Igi 1500, a u Aryny - 625. Najnowsza aktualizacja potwierdziła te założenia. Świątek zredukowano aż 1695 pkt, a Sabalence - "tylko" 690. Dzięki temu Aryna przystępuje do rywalizacji w Rijadzie mając 9016 "oczek" w rankingu - aż 1046 więcej od Igi. Teoretycznie raszynianka wciąż ma szanse, by powrócić na pozycję liderki rankingu WTA na koniec sezonu. Podczas imprezy, która odbędzie się w dniach 2-9 listopada, zawodniczki mogą zdobyć maksymalnie 1500 pkt - dokładnie tyle, ile Świątek zgarnęła przed rokiem, będąc niepokonaną w Cancun. Teraz Polka znów tak naprawdę musiałaby triumfować bez ani jednej porażki oraz liczyć, że Sabalenka wygra maksymalnie dwa spotkania w fazie grupowej i nie awansuje do finału.