Patrząc na dzisiejszy ranking WTA, może się wydawać, że Iga Świątek dość spokojnie zajmuje pierwsze miejsce - jej przewaga nad Aryną Sabalenką jest obecnie spora. Polka ma teraz 9955 punktów - aż o 1209 więcej od Białorusinki. To też efekt ich niedawnych występów w Montrealu i Cincinnati - Polka dołożyła więcej do swojego dorobku, choć np. w Ohio obie przegrały półfinały. Można było odnieść wrażenie, że Sabalenka znów nie wykorzystała wielkiej okazji, grała po Polce, ale jednak uległa Karolinie Muchovej 7:6, 3:6, 2:6. Wcześniej Iga uległa Coco Gauff 6:7, 6:3, 4:6. Gdy jednak obie przystąpią do zmagań w Nowym Jorku, w wirtualnym rankingu WTA - zresztą nie pierwszy raz - wyżej znajdzie się Białorusinka. Świątek straci 2000 punktów ze zeszłoroczny sukces, Sabalenka - 780 za półfinał, który zresztą przegrała z Polką. Różnica będzie wynosić 11 oczek na korzyść tegorocznej triumfatorki Australian Open. Co to oznacza? Choćby to, że jeśli obie odpadną na tym samym etapie turnieju, Białorusinka przejmie fotel liderki światowej listy. Polka nie ma więc wyjścia - musi podjąć rękawicę i znów się bronić, najlepiej poprzez atak. Sabalenka zaś podkreśla, że liderką chce być, najlepiej zaś skończyć na tej pozycji cały rok. Jest już zresztą w Nowym Jorku i trenuje, co pokazała w mediach społecznościowych, razem z oficjalnym kanałem US Open. Iga Świątek zrezygnowała z gry w turnieju, który w zeszłym roku wygrała. Zły termin US Open może być kluczowe, ale też nie musi. Z drugiej strony Iga Świątek może nawet stracić pozycję tej pierwszej, by już dwa tygodnie po zakończeniu zmagań w Nowym Jorku ją odzyskać. Skąd taki wniosek? Wynika to z decyzji obu zawodniczek co do planów startowych jeszcze przed serią kończących sezon turniejów w Azji. Iga Świątek planuje po ostatnim tegorocznym Wielkim Szlemie tylko tydzień wolnego, co też oznacza, że nie zgłosiła się do turnieju WTA 500 w San Diego. Rok temu go wygrała, ale wtedy odbywał się między 10 a 16 października. Nie straci więc we wrześniu punktów, ale będzie musiała utrzymać je w październiku. Guadalajara wita "przyjaciółkę" Igę. Pierwszy raz zagra tam liderka rankingu Znacznie ważniejszy turniej odbywa się w kolejnym tygodniu - między 17 a 23 września. To WTA 1000 w Guadalajarze, czyli mieście, w którym Polce jakoś specjalnie nie szło. W 2021 roku występowała tu w WTA Finals, nie wyszła z grupy, m.in. po porażce z Sabalenką. W zeszłym roku w ogóle odpuściła grę w Meksyku, przygotowywała się do WTA Finals w Teksasie. Ale skoro w tym roku uzyskała już najlepsze swoje wyniki w karierze w Kanadzie, Cincinnati, Madrycie, Wimbledonie czy Dubaju, to dlaczego nie miałaby także "odczarować" Guadalajary? W każdym bądź razie Polka uradowała organizatorów turnieju, którzy podkreślają, że pierwszy raz w ich imprezie weźmie udział liderka rankingu WTA. Zastosowali zresztą przy tym ciekawą zbitkę słowną: "Witaj ponownie w Guadalajarze, AmIGA". Czyli - "przyjaciółko". Zaskakujący wybór Aryny Sabalenki. Zupełnie inny niż Igi Świątek Inną decyzję podjęła Sabalenka - ona w Meksyku nie zagra. Wynika to z wykazu, który też przedstawili organizatorzy GDL Open Akron. Jest więc choćby Jessica Pegula, jest Jelena Rybakina, są: Ons Jabeur, Coco Gauff czy Maria Sakkari. Brakuje zaś Białorusinki oraz trzech Czeszek: Markety Vondroušovej, Karoliny Muchovej i przeżywającej ciężkie tenisowe tygodnie Barbory Krejčíkovej. Nie zgłosiła się też Magda Linette. To oznacza, że w Guadalajarze Polka będzie mogła sporo zyskać nad Białorusinką. Bądź też sporo odrobić, jeśli w Nowym Jorku Sabalenka przejmie pozycję liderki rankingu WTA. W stolicy stanu Jalisco triumfatorka zgarnie aż 900 punktów, przy czym Świątek maksymalnie można dopisać 685 (odpadnie jej 215 za ćwierćfinał w Rzymie). Aby cokolwiek zyskać, Polka musi znaleźć się co najmniej w półfinale. Z Meksyku zaś Świątek przeniesie się od razu do Japonii, tam już wcześniej potwierdziła chęć gry w Tokio (WTA 500, 25 września - 1 października).