Iga Świątek powtórzyła zatem swój wyczyn z dwóch poprzednich sezonów. Tym razem na pokonanie dziesięciu tenisistek z TOP 10 czekała do 7 listopada. W ostatnim meczu grupowym WTA Finals rozgromiła Darię Kasatkinę 6:1, 6:0. Rosjanka to obecnie dziewiąta rakieta świata. Do rywalizacji w turnieju mistrzyń wskoczyła z listy rezerwowej po rezygnacji Jessiki Peguli. W starciu z Polką była tylko tłem, zeszła z kortu zdeklasowana po 51 minutach. Blask Świątek, Rosjanka zdeklasowana w 51 minut. Popis Polki nie zagwarantował jednak awansu Nikt nie zawracał sobie wówczas głowy przeglądaniem statystyk. Liczył się tylko awans do półfinału. Raszynianka nie była go pewna, musiała czekać na rozstrzygnięcie spotkania Coco Gauff - Barbora Krejcikova. Iga Świątek dorównała siostrom Williams. W Maladze może jeszcze wyśrubować wynik Amerykanka niestety uległa Czeszce 5:7, 4:6. To oznaczało, że Iga żegna się z Rijadem już po fazie grupowej. Nie skończy roku jako pierwsza rakieta świata - co było wiadomo już wcześniej - i nie obroni tytułu z meksykańskiego Cancun. Na pocieszenie pozostał jej kolejny wyczyn statystyczny. Jak informuje serwis OptaAce, Polka powtórzyła osiągnięcie Venus i Sereny Williams. Jest trzecią tenisistką od 2000 roku, która przez trzy sezony z rzędu pokonała co najmniej 10 rywalek notowanych w ścisłej czołówce rankingu WTA. Venus dokonała tego w latach 2000-02, a jej młodsza siostra Serena ponad dekadę później (2012-14). Niewkluczone, że przed końcem roku Świątek zostawi w pokonanym polu kolejną zawodniczkę z TOP 10. Jej potencjalną rywalką w finałach Billie Jean King Cup pozostaje Jasmine Paolini. Włoszka polskiego pochodzenia to obecnie czwarta rakieta globu. Do bezpośredniej rywalizacji może dojść dopiero w półfinale imprezy, która w dniach 12-20 listopada rozegrana zostanie w hiszpańskiej Maladze. Poruszony Wim Fissette, co za słowa o Świątek. "Dla mnie to coś nowego"