Iga Świątek, która podczas Indian Wells broni tytułu wywalczonego przed rokiem, do zmagań na amerykańskich kortach przystąpiła od drugiej rundy. Polka pewnie pokonała Claire Liu, tracąc po drodze zaledwie jednego gema. Znacznie trudniejsza przeprawa czekała 21-latkę w trzeciej rundzie, gdzie przyszło jej zmierzyć się z Biancą Andreescu. Iga Świątek popisała się efektowną akcją Mecz lepiej rozpoczął się dla Kanadyjki, która błyskawicznie przełamała rywalkę. Ta odpowiedziała przełamaniem powrotnym, a następnie obroniła podanie, dzięki czemu wyszła na prowadzenie. Polka nie oddała go do końca seta, wygrywając partię 6:3. Dużo bardziej wyrównany był drugi set, w którym obie zawodniczki trzykrotnie przełamywały rywalkę. W pewnym momencie Andreescu prowadziła już 4:2 i była o krok od powiększenia przewagi w gemach. W szóstym gemie Świątek zdołała jednak doprowadzić do przełamania, po drodze popisując się efektownym zagraniem. Chociaż liderka światowego rankingu została zepchnięta do defensywy, to "wybroniła się" efektownym lobem pod końcową linię. Precyzyjne zagranie 21-latki zachwyciło komentatorów, co słychać na nagraniu zamieszczonym przez WTA. Zadowolenia z wykończenia akcji nie kryła także Świątek, a Andreescu wyraźnie nie dowierzała, że Polce udało się wygrać wymianę, w której to ona była o krok od wykończenia akcji punktowym zagraniem. Iga Świątek w kolejnej rundzie Indian Wells Ostatecznie górą była Świątek, która zdecydowanie wygrała tie-breaka i przypieczętowała awans do czwartej rundy. Po zakończeniu spotkania 21-latka doceniła klasę Kanadyjki. - Znakomicie zmieniała rytm, a na tej nawierzchni to może być trudne. Cieszę się jednak, że w większości przypadków byłam solidna. I że w tie-breaku mogłam się odbudować - zaznaczyła cytowana przez oficjalny serwis WTA. Polka w walce o ćwierćfinał zmierzy się z Emmą Raducanu, która w drugiej rundzie odesłała do domu Magdę Linette. Mecz Świątek z Brytyjką będzie ostatnim, jaki zostanie rozegrany we wtorek na głównej arenie. To oznacza, że spotkanie rozpocznie się nie wcześniej, niż o godz. 20 lokalnego czasu, czyli o godz. 4 czasu polskiego w nocy z wtorku na środę.