A chodzi o Danielle Collins, która właśnie w Stuttgarcie chciała zaliczyć przetarcie przed turniejami WTA 1000 w Madrycie i Rzymie. Amerykanka, choć ogłosiła już, że po tym sezonie zakończy karierę, przechodzi absolutny renesans formy. Jeszcze na początku marca ugrała zaledwie trzy gemy w Indian Wells w meczu z Igą Świątek, ale już na wschodnim wybrzeżu USA prezentowała się znakomicie. Wygrała WTA 1000 w Miami, to samo powtórzyła w kolejnym tygodniu w Charleston w WTA 500. Razem: trzynaście kolejnych wygranych meczów, 26:2 w setach. Jedną partię przegrała na samym początku zmagań na Florydzie z Bernardą Perą, drugą - w drugiej rundzie rywalizacji w Karolinie Południowej z Ons Jabeur. Collins zgłosiła się też do rywalizacji w Stuttgarcie - uznała widocznie, że przyda jej się taki test przed kluczowymi turniejami na mączce w Madrycie, Rzymie i Paryżu. Co prawda w Charleston grała już na podobnej nawierzchni, ale słowo "podobna" jest tu jak najbardziej na miejscu. Amerykanie mają inny rodzaj granulatu, zielony. Ogromny awans Danielle Collins w rankingu WTA, już jest wśród 15 najlepszych zawodniczek świata. Na Stuttgart... za późno Sęk w tym, że impreza w Stuttgarcie jest jedyną w najbliższym tygodniu o randze 500, więc chęć udziału zgłosiły niemal wszystkie czołowe tenisistki świata. Z najlepszej dziesiątki ma brakować wyłącznie Marii Sakkari, niektóre zawodniczki dolecą do Niemiec zaraz po meczach Billie Jean King Cup na innych kontynentach. Dodatkowo przyciąga je tu główna nagroda - nowy model porsche, które jest głównym sponsorem imprezy. Amerykanka, jako gwiazda ostatnich dni i dziś już 15. zawodniczka rankingu WTA, miałaby pewne miejsce w głównej części zmagań turnieju w Stuttgarcie, ale pod warunkiem, że... obowiązywałby najnowszy ranking z 8 kwietnia, już po turnieju w Charleston. Albo choćby ten z poprzedniego tygodnia, gdy dopisano jej 1000 punktów za triumf w Miami. W WTA wszystko działa jednak z kilkutygodniowym wyprzedzeniem - zapisy do Stuttgartu zakończyły się w połowie marca, gdy Amerykanka była 53. zawodniczką świata. I w związku z tym taki właśnie numer był przy jej nazwisku na zgłoszeniu w Stuttgarcie. Koniec końców oznaczało to, że może zagrać, ale tylko w kwalifikacjach. Bądź liczyć na wycofanie się z głównej drabinki dwóch rywalek, bo wyżej od niej notowana była jeszcze Rosjanka Anna Kalinska. Organizatorzy nie mogli też dać jej dzikiej karty: te rozdysponowali już wcześniej. Otrzymała ją Brytyjka Emma Raducanu oraz trzy Niemki: Angelique Kerber, Laura Siegemund i Tatjana Maria. Danielle Collins nie zagra w Stuttgarcie z Igą Świątek. Podjęła radykalną decyzję W nocy nazwisko Collins zniknęło z listy zgłoszeń do kwalifikacji, którą na swojej stronie publikują organizatorzy ze Stuttgartu. Sami potwierdzili nam, że Amerykanka się wycofała. Aby wygrać cały turniej, musiałaby rozegrać w osiem albo dziewięć dni aż siedem spotkań, w tym dwa w kwalifikacjach. Tyle samo, co przez blisko dwa tygodnie w Miami. Dla porównania: Iga Świątek, Aryna Sabalenka, Coco Gauff czy Jelena Rybakina są najwyżej rozstawione i dodatkowo zwolnione z pierwszej rundy. Aby dostać się do finału, wystarczą im trzy zwycięstwa. Główna rywalizacja w Niemczech ruszy już w najbliższy poniedziałek. Iga Świątek swój pierwszy mecz zagra w środę lub czwartek.