Turnieje tenisowe z roku na rok mogą pochwalić się coraz wyższą pulą nagród dla zawodników. Jej wysokość dla poszczególnych tenisistów lub tenisistek zależy oczywiście od tego, jak daleko uda im się zajść. Niestety, na zdecydowanej większości zawodów wciąż znaczenie ma również płeć. Dobry przykład w tej sprawie dają turnieje wielkoszlemowe, na których pula nagród jest rozdzielana między kobiety a mężczyzn po równo. W lutym tego roku przy okazji turnieju w Dubaju Iga Świątek apelowała, aby różnica ta została przynajmniej zmniejszona również na innych turniejach. Rywalka Świątek przeżywa ciężkie chwile, podjęła ważną decyzję. Fani zasmuceni Tenisistki wciąż zarabiają znacznie mniej. Turniej w Cincinnati pokazuje to dobitnie Kroki w tej sprawie poczyniono w Rzymie. Organizatorzy tamtejszego turnieju planują wyrównać nagrody przyznawane mężczyznom i kobietom - stanie się to jednak dopiero w 2025 roku. Kto wie, być może w kolejnych latach inne miasta podążą śladami stolicy Włoch. Niestety, dysproporcja w nagrodach turnieju w Cincinnati wciąż jest bardzo wyraźna. Starczy powiedzieć, że zwycięzca tych zawodów otrzyma aż o 564 835 dolarów więcej niż zwyciężczyni. Nagroda przewidziana dla zwycięzcy wynosi bowiem 1 019 335 dolarów. Zwyciężczyni natomiast zarobi "tylko" 454 500 dolarów. Różnica jest więc olbrzymia, ale warto zauważyć również jedną dobrą wiadomość. Chodzi o to, że nagrody dla kobiet zanotowały procentowo większy wzrost niż te przyznawane mężczyznom. W tym roku w Cincinnati zwyciężczyni zarobi o 10,32% więcej niż w tamtym sezonie (mowa o grze pojedynczej). Wszystkie wzrosty w kategorii WTA wahają się od 9.58% do 11.73% wzrostu. W przypadku mężczyzn każda nagroda wzrośnie o nieco ponad 5%.