Iga Świątek była liderką światowego rankingu przez 75 tygodni - w swoim pierwszym "panowaniu" jedynie Steffi Graf (186 tygodni) i Martina Hingis (80 tygodni) rządziły dłużej. Polka przejęła schedę po kończącej niespodziewanie karierę Ashleigh Barty, a 10 września tego roku w końcu wyprzedziła ją w rankingu WTA Aryna Sabalenka. Białorusinka jest na prowadzeniu ósmy tydzień, niewykluczone, że w poniedziałek jej miejsce zajmie 22-letnia Polka. Aryna Sabalenka miała idealną sytuację. Teraz musi patrzeć na... wyniki Igi Świątek Gdy zaczynała się rywalizacja w Cancun, Sabalenka miała w dorobku 8425 punktów - aż o 630 więcej od Polki. Dziś w tzw. wirtualnym rankingu, aktualizowanym na bieżąco, ta przewaga zwiększyła się jeszcze o 125 punktów, ale jednocześnie, paradoksalnie, sytuacja Sabalenki mocno się skomplikowała. A to za sprawą jej porażki z Jessicą Pegulą 4:6, 3:6, choć to przecież Białorusinka była zdecydowaną faworytką. Amerykanka jej "leżała", wygrała z tenisistką z Florydy cztery ostatnie starcia, nawet bez straty seta. Ta przegrana, a zarazem wygrana Jeleny Rybakina z Marią Sakkari oznaczają, że Białorusinka nie ma już szans na zajęcie pierwszego miejsca w swojej grupie - zapewniła je sobie Pegula, która może nawet przegrać ostatnie starcie z Sakkari. Ba, Sabalenka może nawet nie znaleźć się w półfinale - o to powalczy w ostatnim meczu z Rybakiną. I tu do gry w walce o pierwszą pozycję w rankingu WTA wkracza Iga Świątek. Polka na mistrzowskim kursie. Jest podstawowy warunek: musi wygrać z Coco Gauff Do tej pory nie wszystko w tej walce było zależne od Polki - Sabalence do utrzymania pierwszej pozycji na światowej liście wystarczał awans do finału. Wtedy Świątek nie ratowało nawet pokonanie największej przeciwniczki w mistrzowskim pojedynku w Cancun. Dziś sytuacja jest inna, bo raszynianka w środę wieczorem spotka się z Coco Gauff, a stawką tej potyczki - niemal na pewno - będzie pierwsza pozycja w grupie Chetumal. Jeśli jeszcze po ich meczu Markéta Vondroušová zdołałaby pokonać Ons Jabeur, sytuacja Igi byłaby dokładnie taka sama jak Peguli. Wówczas zaś Świątek w półfinale trafi na Sabalenkę, o ile oczywiście Białorusinka zdoła pokonać Rybakinę. A jeśli nie, to już całkowicie będzie zdana na końcowe wyniki Polki. Iga wróci w takiej sytuacji na pierwszą pozycję, jeśli wygra całe WTA Finals, będzie miała wówczas 9295 punktów (lub 9170 punktów, jeśli przegra ostatni mecz w grupie). Sabalenka zaś - maksymalnie 9050 punktów. Polka więc po raz drugi z rzędu zakończy rok jako liderka światowej listy, będzie znów miała jedynkę w drabince Australian Open. Teraz wszystko zależy już tylko od niej.