Polka, aktualna liderka rankingu WTA kiepsko weszła w mecz - szybko dała się przełamać i przegrała pierwszego seta 3:6. Jak przyznała "na gorąco", trudno jej było poradzić sobie z pełną werwy Białorusinką. Iga Świątek podsumowała mecz z Aryną Sabalenką - Aryna miała energię by grać szybkie piłki w pierwszym secie. Musiałam wziąć się w garść, wypić shoty energetyczne - mówiła, a już te słowa spotkały się z owacją widowni. Po przegranej, premierowej odsłonie pojedynku Świątek udała się na przerwę toaletową. To samo po secie drugim zrobiła Sabalenka. Gdy Iga została zapytana, co sprawiło, że obraz jej gry aż tak się zmienił, odpowiedziała w zabawny sposób. - Bardziej chodziło o to, co robiłam... - odpowiedziała, po chwili poprawiając się i twierdząc, że to, co mówi jest "niesmaczne". - Chciałam wykorzystać ten czas by pomyśleć, co mogę zmienić. Kiedy byłam młodsza w łazience płakałam. Teraz myślę o tym, co poprawić - wyznała. Dla Świątek bardzo trudny był także trzeci set, w którym ponownie zmuszona została do odrabiania strat. - Próbowałam poprawić swój pierwszy serwis. Zrozumiałam, że jeżeli dopuszczę do tego, by odbierała mój drugi serwis, będzie ciężko - analizowała. Gdy przegrywała ze stratą przełamania (0:2, a potem 2:4) nie była z kolei pewna, czy zdoła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, gdyż Sabalenka znakomicie podawała. Finałową rywalką Igi Świątek będzie Ons Jabeur. Spotkanie rozegrane zostanie w sobotę, o 22:00 polskiego czasu. Co sądzi Świątek o swojej rywalce? - To będzie fizyczny pojedynek. Muszę być ostrożna, nie wiem co się wydarzy, chcę się póki co cieszyć wizją gry w finale - zakończyła.