Iga Świątek po wygranej z Mirrą Andriejewą awansowała do półfinału turnieju rangi WTA 1000 w Cincinnati, gdzie przyszło jej zmierzyć się z Aryną Sabalenką. Polka nie była w stanie powstrzymać Białorusinki, która wygrała 6:3, 6:3 i awansowała do finału. Pierwsza rakieta świata po spotkaniu nie ukrywała, że jej rywalka zasłużyła na zwycięstwo. "Po prostu Aryna zagrała tego dnia lepiej. Miałam w tym meczu swoje szanse i okazje, aby wywrzeć na nią presję. Jednak popełniłam za dużo błędów. Nie da się ukryć, że na początku mój serwis nie funkcjonował dobrze" - mówiła cytowana przez PAP. Po spotkaniu dużo mówi się nie tylko o słabszej grze Świątek i wracającej do wysokiej formy Sabalence, ale również o "zagrywce" Polki, na którą ta zdecydowała się po pierwszym secie. Raszynianka bowiem poprosiła o przerwę toaletową i zeszła do szatni, co zresztą w przeszłości robiła już po przegranych setach. Taki manewr zastosowała m.in. w półfinale turnieju olimpijskiego przeciwko Qinwen Zheng, za co była krytykowana przez kibiców. Poważna zmiana w rankingu WTA po porażce Igi Świątek. Sabalenka "namieszała" Iga Świątek krytykowana. Lindsay Davenport wyraziła się jasno Wielokrotnie metoda Świątek działała, ponieważ ta po przerwie zaczynała grać lepiej i odwracała losy spotkań. Zarówno w Paryżu jak i w Cincinnati 23-latka po powrocie na kort nie była jednak w stanie odrobić strat, ale i tak jest w dalszym ciągu krytykowana. Dosadną opinię na temat zachowania Polki po meczu z Sabalenką wygłosiła Lindsay Davenport, czyli była liderka światowego rankingu i triumfatorka Australian Open, Wimbledonu oraz US Open w grze pojedynczej. Amerykanka w programie "Tennis Channel" metodę Igi Świątek nazwała "złym nawykiem, który prawdopodobnie powinien być trochę kontrolowany przez osoby sprawujące władzę". "Przegranie seta oznacza opuszczenie kortu. Nigdy tak nie było. A tutaj zdarza się za każdym razem" - grzmiała. Pod wpisem, w którym w serwisie X przytoczono słowa Davenport, rozgorzała dyskusja. Część kibiców zgadza się z byłą gwiazdą tenisa. "Całkowicie się z nią zgadzam. Nie ma żadnego uzasadnionego powodu, dla którego gracz ciągle potrzebuje przerwy toaletowej po przegranym secie i niemal nigdy jej nie potrzebuje, gdy wygrywa partię. To sztuczka i cieszę się, że w końcu zostało to powiedziane" - czytamy w jednym z komentarzy. Nie brakuje również obrońców Polki, a w jednym z wpisów zauważono, że ta nie łamie żadnych zasad, tylko robi wszystko, by ponownie grać dobrze. "Korzysta z toalety, zmienia strój, próbuje się zresetować. Niektórzy gracze okazują frustrację oraz negatywne emocje i zachowują się jak dzieci. Inni z kolei resetują się i skupiają na zrobieniu najlepszego show dla publiczności. To takie szokujące, że musimy wezwać policję WTA i kontrolować Igę za pomocą dronów" - ironizował autor komentarza. 6:2, a potem "festiwal" zwrotów akcji. Niemal dwie godziny walki, Sabalenka tylko na to czekała