Iga Świątek bardzo pewnie rozprawiła się z Danielle Collins (6:1, 6:0), dzięki czemu awansowała do trzeciej rudny turnieju WTA w Cincinnati. Tam spotka się z Qinwen Zheng, która wcześniej po zaciętym boju pokonała Venus Williams. Tenisistki zmierzą się ze sobą w czwartek 17 sierpnia po godzinie 19.00 na Grandstandzie. To niezbyt dobra wiadomość dla polskich kibiców, bowiem oznacza, że mecze Świątek i Hurkacza nałożą się na siebie. Pojedynek Huberta ze Stefanosem Tsitsipasem zaplanowany jest na taką samą porę na korcie centralnym. Temat ustalania godzin meczów tenisowych, choć z innych powodów, jest ostatnio na topie. Gorące dyskusje rozpoczęły się po zawodach w Montrealu. Niektóre zawodniczki na kort wychodziły bardzo późno, a poza tym miały tak rozplanowane terminarze, że nie miały szans zregenerować się między spotkaniami. Dość powiedzieć, że Ludmiła Samsonowa między półfinałem a finałem odpoczywała... 2 godziny i 15 minut. Stanowczo w tej sprawie wypowiadała się wówczas Iga Świątek. Teraz temat powraca. Iga Świątek traci ogromne pieniądze. Chodzi o astronomiczną kwotę. Jak długo jeszcze? Iga Świątek nie gryzła się w język. Wypaliła przed kamerą. "Ale to przez was" Po meczu z Collins Świątek została zaproszona na rozmowę dla Tennis Channel. Przed kamerą opowiadała, że trudno jest utrzymać w miarę równą formę podczas całego sezonu. "Sezon jest ciężki, więc trudno jest rywalizować na tym samym poziomie. Ale starałam się grać solidnie i wiedziałam, że muszę przygotować się na walkę. Tak szczerze, to byłam przygotowana na wszystko" - wyznała. Padło też pytanie, jak Polka razi sobie po porażkach. Co prawda od pewnego czasu nie odnosi ich za wiele, ale i tak trudno nie zauważyć, że bardzo wzmocniła się mentalnie i zdaje się lepiej przyjmować przegrane. "Gram w wielu turniejach, więc szczerze powiedziawszy, to czuję, że zawsze będę mieć drugą szansę. Świat się nie kończy. Wcześniej w mojej karierze każda porażka była dla mnie tragedią, potrzebowałam kilku dni na reset. Czasami mnie to motywowało, a czasami - gdy czułam, że dałam z siebie sto procent, a i tak przegrałam - trochę mnie to dołowało. Ale już tak się nie czuję. Idę dalej i chwytam kolejne okazje" - wyjaśniła Iga. Reporter zauważył, że jej głos - jako liderki rankingu WTA - wybrzmiewa głośno i jest wysłuchiwany. Nawiązał do konkretnej sytuacji i do wypowiedzi Świątek sprzed tygodnia, w której stanowczo odnosiła się do późnych pór pojedynków. Iga weszła mu w słowo. "Ale to przez was" - stwierdziła z uśmiechem, nawiązując do dostosowywania godzin pod transmisje. Dziennikarz zdawał się być zaskoczony tak dosadnym komentarzem. A tenisistka kontynuowała i zasygnalizowała, że w pewnym stopniu rozumie sytuację. Wszak to sieć naczyń powiązanych. "Wiem, że to biznes. (...) Też miałam trudną sytuację w Rzymie, gdzie grałam cztery mecze, jeden z nich zakończył się po północy. Fizycznie to jest wykańczające. Jak widzieliście w Rzymie, doznałam kontuzji. Zdałam sobie sprawę, że nieważne, jak dobrze fizycznie jestem przygotowana, skupiam się na regeneracji, to wciąż może nie wystarczyć, kiedy terminarz zabija to wszystko" - podsumowała. Oszalała reakcja fanów po porażce Igi Świątek. Padły słowa o Polakach