Korty Rolanda Garrosa to teren Igi Świątek. Na paryskiej mączce polska tenisistka zdobyła już łącznie cztery tytuły wielkoszlemowe, w tym trzy w trzech ostatnich latach. Dominacja? To mało powiedziane. Ale po jej ostatnim triumfie na francuskiej ziemi jeszcze nikt nie przypuszczał, że w ciągu kolejnych 11 miesięcy nie zdoła wygrać żadnego turnieju, spadając na piąte miejsce w rankingu WTA. Obniżka formy każe nam przewidywać możliwy koniec kosmicznej passy Igi Świątek. Bo choć Polka przegrała w Paryżu z Qinqen Zheng w ubiegłorocznym półfinale igrzysk olimpijskich, w wielkoszlemowych zmaganiach we Francji jest niepokonana od 2021 roku. Od jej ostatniej porażki minęły 1442 dni. Przypomnijmy sobie tamto spotkanie. Roland Garros. Kosmiczna passa Igi Świątek. Od jej ostatniej porażki minęło ponad 1400 dni Jako ostatnia z marzeń o wielkoszlemowym tytule w Paryżu Igę Świątek ograbiła Maria Sakkari, ogrywając ją w ćwierćfinałowym pojedynku, przed trzema laty. Polka przyjechała wówczas do Paryża jako sensacyjna triumfatorka z 2020 roku, która gładko przeszła przez wcześniejsze fazy turnieju, ogrywając Kaję Juvan, Rebeccę Peterson, Anett Kontaveit oraz Martę Kostiuk. W efekcie do walki o półfinał z Greczynką przystępowała z imponującą passę 22 wygranych setów w paryskim turnieju, biorąc pod uwagę także jego wcześniejszą edycję. A Maria Sakkari przerwała jej serię już w pierwszej partii, wygrywając ją 6:4. I zrobiło się gorąco. Zwłaszcza że drugi set nie rozpoczął się po myśli naszej tenisistki, która dała się przełamać już w pierwszym gemie, a przy prowadzeniu rywalki 2:0 poprosiła o przerwę medyczną. Po krótkiej rozmowie z fizjoterapeutką Iga Świątek opuściła kort. Wróciła na niego po kilkuminutowej przerwie - już z obandażowanym prawym udem. Niestety, nawet interwencja fizjoterapeutki nie uchroniła Igi Świątek przed porażką 4:6 w drugim secie. W efekcie to Maria Sakkari awansowała dalej w turniejowej drabince, lecz przegrała walkę o finał z późniejszą triumfatorką całej imprezy - Czeszką Babrorą Krejcikovą, która w wielkim finale ograła 6:1, 2:6, 6:4 reprezentantkę Rosji - Anastazję Pawluczenkową. Po tamtej porażce z Marią Sakkari Iga Świątek tłumaczyła, że wpływ na negatywny dla niej wynik miała przede wszystkim dyspozycja dnia. Odniosła się także do skorzystania z przerwy medycznej, wspominając o nieprzespanej nocy. - Mam wrażenie, że trochę przesadnie odczytałam sygnały, które dostawałam od swojego ciała. Średnio zregenerowałam się wczoraj, a nieprzespanie nocy sprawiło, że byłam czuła na to, co się dzieje. Przerwa medyczna się przydała, czułam większą pewność, gdy miałam zabandażowaną nogę, ale myślę, że z nią jest wszystko w porządku i po odpowiednim czasie regeneracji i odpoczynku nic się nie wydarzy - mówiła Polka. Warto wspomnieć, że czas jest liczony od ostatniej porażki Igi Świątek w grze pojedynczej w turnieju wielkoszlemowym. W deblu bowiem przegrała finał Rolanda Garrosa z Barborą Krejcikovą i Kateriną Siniakovą w 2021 roku (w parze grała z Bethanie Mattek-Sands). W singlu natomiast doznała tam porażki z Zheng Qinwen w 2024 roku - stało się to jednak w półfinale turnieju olimpijskiego, nie na Wielkim Szlemie. Tegoroczny Roland Garros rozpocznie się w niedzielę. Do tego czasu passa Igi Świątek bez porażki w tym wielkoszlemowym turnieju przedłuży się już do 1446 dni. I oby trwała jak najdłużej. Nawet - mimo ostatnich słabszych wyników - przez kolejny rok.