Ubiegłoroczna edycja WTA Finals była walką nie tylko z rywalkami, ale także z naturą. W meksykańskim Cancun sytuacja była momentami wręcz ekstremalna, co doprowadziło nawet do przesunięcia rozegrania meczu finałowego między Jessicą Pegulą i Igą Świątek. W tamtych warunkach zdecydowanie najlepiej radziła sobie właśnie Polka, która w rywalizacji o tytuł nieoficjalnej mistrzyni świata nie miała sobie równych i nie przegrała nawet jednego spotkania. Poruszony Wim Fissette, co za słowa o Świątek. "Dla mnie to coś nowego" Wówczas jednak, gdy Świątek jechała do Cancun jasne było, że będzie jedną z wielkich faworytek, jeśli nie największą. Z tej roli wywiązała się w sposób znakomity, rozbijając po drodze nawet Arynę Sabalenkę. W tym roku do WTA Finals Polka podchodziła jako pewna niewiadoma, a to Sabalenka w oczach wszystkich była główną faworytką do wygrania całej imprezy. Białorusinka w tym roku w Arabii Saudyjskiej prezentuje się, jak nasza gwiazda w Meksyku. To koniec. Iga Świątek wraca do domu Z kolei Iga miała swoje problemy. Najpierw po bardzo wymagającej, zaciętej, trzysetowej rywalizacji pokonała Barborę Krejcikovą. Później przyszła jednak bolesna porażka 0:2 z Coco Gauff i sytuacja przed trzecim spotkaniem stała się skomplikowana. Po wycofaniu z rywalizacji Jessici Peguli jasne stało się jednak, że nic już nie zależy od Polki i tak naprawdę ostatni mecz z Darią Kasatkiną (zastępczyni Peguli przyp. red.) nie ma żadnego znaczenia dla układu tabeli grupy B. Spełnił się najgorszy scenariusz dla Świątek i Gauff. Polka odpada, Amerykanka w tarapatach Świątek pokonała Kasatkinę w znakomitym stylu i mogła czekać już tylko na rozstrzygnięcie rywalizacji Amerykanki z Czeszką, gdzie potrzebne jej było zwycięstwo Gauff. Ten od początku nie układał się Amerykance, która była bardzo zdenerwowana od pierwszej piłki. Ostatecznie set inauguracyjny zakończył się wynikiem 7:5 dla Krejcikovej, a drugi 6:4 również na korzyść Czeszki. Porażka Amerykanki sprawia, że Świątek żegna się z Rijadem. W tabeli WTA Finals pierwszorzędną kwestią jest liczba zwycięstw, później wygranych setów i rozegranych meczów. W grupie B (pomarańczowej przyp. red.) aż trzy tenisistki zakończyły rywalizację z dorobkiem dwóch zwycięstw, ale najgorszy bilans setów widnieje niestety przy nazwisku Świątek, która w związku z tym faktem zakończyła rywalizację o obronę tytułu na trzecim miejscu w grupie. Najlepsza w grupie pomarańczowej okazała się Barbora Krejcikova, a drugie miejsce zajęła Coco Gauff. Tabela grupy B (pomarańczowej) WTA Finals 1. Barbora Krejcikova 2:1, 5:2 2. Coco Gauff 2:1, 4:2 3. Iga Świątek 2:1, 4:3 4. Daria Kasatkina, 0:1, 0:2 5. Jessica Pegula 0:2, 0:4