Iga Świątek, która w pierwszej rundzie turnieju w Indian Wells miała wolny los, w drugiej trafiła na mającą chińskie korzenie Amerykanką Claire Liu, numer 56. rankingu WTA. Mistrzyni juniorskiego Wimbledonu z 2017 roku aspiruje do światowej czołówki, ale w tym starciu to tenisistka z Raszyna była zdecydowaną faworytką. Iga Świątek - Claire Liu: Demolka w pierwszym secie! Choć Iga Świątek jeszcze odczuwała skutki przeziębienia sprzed kilku dni, w przerwach wciąż używała chusteczek higienicznych, to jednak na korcie widać było, że czuje się już bardzo dobrze. Bez większych kłopotów wygrała pierwsze trzy gemy starcia z Amerykanką, potrafiąc przełamać rywalkę nawet ze stanu 15:40. Przy swoim drugim serwisie Liu kompletnie się pogubiła i zupełnie nie potrafiła wykorzystać atutu swojego podania. Nie zdołała wywalczyć nawet punktu i oddała Polce gema właściwie bez walki. Świątek grała z dużym luzem i polotem, dzięki czemu również i przy swoim podaniu spokojnie kontrolowała przebieg spotkania, rozrzucając rywalkę po korcie. Po zaledwie 20 minutach meczu liderka rankingu WTA prowadziła 5:0 i zapowiadało się, że przynajmniej pierwsza partia zakończy się bardzo szybko. I tak też się stało, bo Liu zwyczajnie nie nadążała do zagrań Świątek. W dodatku w grze Amerykanki pojawiały się nerwy i frustracja, bowiem zupełnie nie mogła znaleźć sposobu na to, jak zagrozić Polce. W ostatnim gemie zawodniczka z Raszyna po raz trzeci przełamała przeciwniczkę i wygrała pierwszego seta 6:0. Czytaj także: Kosmiczna akcja Igi Świątek! [Wideo] Absolutna dominacja Igi Świątek w gemie otwierającym drugą partię Świątek popełniła dwa podwójne błędy serwisowe, a w całym pierwszym secie przydarzył jej się tylko jeden. Liu i tak nie zdołała wykorzystać tej okazji i przełamać Polki, co pokazywało, jak wielka różnica dzieli obie tenisistki. Dwa kolejne gemy również padły łupem naszej zawodniczki, a Claire Liu sprawiała momentami wrażenie, jakby zupełnie się poddała. Jednak kiedy w czwartym gemie stanęła przed szansą przełamania fatalnej passy i zapisania na swoim koncie jakiegokolwiek małego triumfu, publiczność w Indian Wells mocno ją wspierała. Świątek zaprezentowała jednak kilka cudownych kątowych uderzeń i ostatecznie po raz drugi przełamała reprezentantkę gospodarzy. Polka prezentowała się tak dobrze, że właściwie zaczynało brakować komplementów, żeby opisać to, co wyczyniała na korcie. Liu zupełnie nie istniała, a jej mowa ciała wskazywała, że najchętniej zakończyłaby to spotkanie. Niestety, w tenisie, w przeciwieństwie do bosku, nie można rzucić ręcznika i trzeba "cierpieć" do końca. Amerykanka w swoim ostatnim gemie serwisowym prowadziła 40:15, ale po chwili musiała bronić piłki meczowej. Wybroniła się i wygrała swojego pierwszego gema w tym spotkaniu, otrzymując gorącą owację od fanów! Była to dla niej chwila radości, bo Świątek wygrała swojego gema serwisowego i ostatecznie zwyciężyła w tym secie 6:1, a w całym spotkaniu 2:0 i pewnie awansowała do kolejnej rundy turnieju w Indian Wells. Iga Świątek - Claire Liu 2:0 (6:0, 6:1)