22-letnia raszynianka w drodze do ćwierćfinału pokonała kolejno: Hiszpankę Sarę Sorribes Tormo 6:4, 6:3, reprezentującą Francję Warwarę Graczową 6:4, 6:1, a w końcu inną Polkę Magdalenę Linette 6:1, 6:1. To był pierwszy pojedynek pomiędzy tenisistkami z naszego kraju. Jeśli ktoś liczył na wyrównane spotkanie, to musiał się mocno rozczarować. Świątek, rozstawiona z "dwójką", dominowała na korcie od początku do końca, a mecz trwał zaledwie godzinę i pięć minut. "Deklasacja. Tak jednostronnego meczu w tym momencie sezonu się nie spodziewałem. Gratulacje dla Igi za świetną dyspozycję Po jej stronie obciążenie było większe, a poradziła sobie z tym fantastycznie. Przypominała mi Igę z wielkich finałów - staranną od momentu wejścia na kort" - napisał na portalu społecznościowym po meczu Marek Furjan, ekspert i komentator tenisa w Eurosporcie. Wielki hit z udziałem Świątek w ćwierćfinale. Rok temu toczyły prawdziwe bitwy Kolejną rywalką raszynianki będzie Garcia. Francuzka w tym sezonie spisywała się przeciętnie. Choć na jego początku była w dwóch finałach - Lyonie i Monterrey, to potem najwyżej dochodziła do ćwierćfinałów. Zmieniło się to w Guadalajarze, gdzie znalazła się w półfinale, a teraz jest już szczebel niżej w Pekinie. "Zdecydowanie jestem zadowolona nie tylko ze zwycięstwa, ale i ze sposobu, w jaki grałam, a także sposobu myślenia i postawy na korcie. To był prawdopodobnie jeden z najlepszych meczów, jaki rozegrałam w tym roku. Nigdy nie jest więc za późno i lepiej późno niż wcale" - tłumaczyła Garcia po zwycięstwie nad Kalininą 6:3, 6:2. Tenis. Iga Świątek miała dylemat Kolejną rywalką Francuzki będzie Świątek. Będzie to ich trzecie spotkanie. Bilans jest lepszy dla Polki, która wygrała dwa z nich (w 2019 roku w Cincinnati i w 2022 w finałach WTA), a doznała jednej porażki (w 2022 w Warszawie). Raszynianka po US Open, gdzie broniła tytułu, a odpadła w czwartej rundzie, straciła pozycję numeru jeden na świecie na rzecz Białorusinki Aryny Sabalenki. Nasza tenisistka przyznała w Pekinie, że potem miała dylemat. Zapłacą kilkaset tysięcy dolarów za brak Świątek i Sabalenki. Drakońska kara "Przed US Open byłam rozdarta, czy chcę dalej próbować i grać w każdym turnieju, aby walczyć o zakończenie roku na pierwszym miejscu na świecie. Po imprezie w Nowym Jorku zdałem sobie sprawę, że są ważniejsze rzeczy. Czasami lepiej jest podejść do tego spokojnie" - tłumaczyła Świątek. "Zmieniłem też trochę swoje nastawienie, chcę po prostu być lepszą zawodniczką. Od dawna byłam numerem jeden. Cieszę się, że zdecydowaliśmy się grać tylko w Tokio, Pekinie i finałach WTA. Myślę, że byłoby łatwiej, gdyby finały WTA odbyły się wcześniej, ponieważ wtedy miałabym dłuższy okres przygotowawczy przed nowym sezonem, ale musimy się dostosować" - przyznała raszynianka.