Nie było tak łatwo. Sama Świątek musiała się nadenerwować, aby dobrze zainaugurować tegoroczny Roland Garros. W pierwszym secie musiała bronić break pointa, by nie przegrywać 4:5, ale potem zagrała jak na liderkę rankingu przystało. Stres? Wiatr? Może skutki kontuzji? Co się działo w pierwszym secie? Zaskakujące rzeczy działy się na początku meczu. Hiszpanka nie zamierzała doprowadzić do powtórki z Melbourne. W styczniu tego roku w Australian Open ulega Polce 0:6, 1:6. Był to mecz zdecydowanie jednostronny. Bez historii. Liderka rankingu przyzwyczaiła do tego, że takie spotkania, szczególnie z niżej notowanymi rywalkami, były jej specjalnością. Dla takich przeciwniczek jak Bucsa nie miała litości. Jak była okazja szybko wygrać, to kończyła mecz w mgnieniu oka - poniżej godziny, w godzinę i 5 minut, często wygrywając przynajmniej jednego seta do 0. Z Hiszpanką trudno było poznać tę zazwyczaj pewną siebie, cierpliwą, genialnie tenisową Świątek. Polka przeżywała spore problemy. Zadziwiająco często popełniała proste i niespodziewane błędy (aż 15 w pierwszym secie). Stres pierwszej rundy? Wiatr? A może skutki kontuzji w Rzymie? Można było w tym czasie postawić wiele pytań. W każdym razie Hiszpanka napsuła krwi Świątek. Prowadziła 2:1, 3:2, miała break pointa na 5:4. Raszynianka utrzymała jednak swój serwis, a w 10. gemie zaprezentowała się jako doświadczona zawodniczka, która w decydujących momentach wie jak rozgrywać punkty. Wykorzystała pierwszą piłkę setową. Wygrała 6:4 w 50 minut. Zupełnie inna Świątek w drugim secie Drugi set Świątek rozegrała w dawnym stylu. Nie można było już mieć wątpliwości jakim wynikiem skończy się ten set i cały mecz. Polka zmierzała w stronę zwycięstwa. Dobry serwis mimo wietrznych warunków, precyzyjne uderzenia odbierały z każdym punktem i gemem nadzieję Hiszpance. W zaledwie osiem minut najlepsza obecnie tenisistka na świecie prowadziła 3:0. Straciła w tym czasie trzy punkty. Polka grała już w swoim rytmie. Odzyskała pewność siebie i cierpliwość. Hiszpanka z kolei straciła wszystkie atuty. Widać było ogromną różnicę w grze obu zawodniczek i wypadało się tylko zastanowić, czy Bucsa ugra choć jednego gema. Nie udało się jej. Świątek grała zbyt dobrze, zupełnie inaczej niż w pierwszym secie. I jak to ma w zwyczaju wygrała seta do 0 z niżej notowaną zawodniczką. W drugim secie straciła zaledwie siedem punktów. Była bliska perfekcji. 97 tysięcy euro za przejście pierwszej rundy Za przejście pierwszej rundy Świątek zarobiła 97 tysięcy euro. W drugiej rundzie zmierzy się z Amerykanką Claire Liu (102. WTA), która pokonała Szwajcarkę Ylenę In-Albon (149. WTA). Skala trudności powinna być nawet mniejsza niż w pierwszym spotkaniu. Olgierd Kwiatkowski I runda turnieju gry pojedynczej pań Rolanda Garrosa Iga Świątek (Polska, 1) - Cristina Bucsa (Hiszpania) 6:4, 6:0