Iga Świątek do turnieju w Miami przystąpiła po triumfie w Indian Wells, dzięki czemu stanęła przed szansą sięgnięcia po prestiżowe "Sunshine Double", czyli triumf we wspomnianych imprezach organizowanych jedna po drugiej. Zawodniczka pochodząca z Raszyna w efektownym stylu rozpoczęła zmagania na Florydzie, bo w drugiej rundzie rozbiła Camilę Giorgi, pozwalając rywalce na ugranie zaledwie dwóch gemów. W kolejnym meczu Świątek miała już problemy - Linda Noskova wygrała pierwszego seta, ale Polka zdołała odwrócić losy rywalizacji i przypieczętować awans. I chociaż wyszła obronną ręką z opresji potwierdzając, że nie bez powodu jest liderką światowego rankingu WTA, to sama po spotkaniu tonowała nastroje. "Jak widać, nie jest tak, że wszystko możemy brać za pewnik. Można mieć kłopoty na początku turnieju. Nie ma sensu rozmawiać o Sunshine Double" - mówiła cytowana przez oficjalną stronę WTA. Przegrała z Igą Świątek, wzięła rewanż na innej Polce. Pożegnanie z Miami Iga Świątek odpada z Miami Open. Doceniła klasę rywalki I faktycznie, niespełna 23-letnia tenisistka w dalszym ciągu te kłopoty miała. Polka została pokonana przez Jekaterinę Aleksandrową, która w meczu czwartej rundy prezentowała się o wiele lepiej niż Świątek i zasłużenie wywalczyła awans. Pierwsza rakieta świata nie kryła rozczarowania takim obrotem spraw. Świątek głos na temat przebiegu wydarzeń na korcie zabrała także w rozmowie z Canal+. I chociaż podczas konferencji wyznała, że jest zawiedziona, to i tak wie, że zagrała na tyle, na ile potrafiła. "Nie poczułam do końca tych piłek i wiem, że nie zagrałam dobrze. Ale nie mam do siebie dużych pretensji, bo dałam z siebie wszystko" - powiedziała. Jekaterina Aleksandrowa awansowała z kolei do ćwierćfinału, w którym zagra z Jessiką Pegulą. Jeśli Rosjanka pójdzie za ciosem i pokona kolejną wyżej notowaną rywalkę, to w półfinale zmierzy się z Caroline Garcią lub Danielle Collins. 6:1, 6:0, absolutny nokaut. Teraz zagra z Hurkaczem, jest przekleństwem Polaka