Niemal na wstępie turnieju w Rzymie doszło do niemałej niespodzianki. Wiceliderka rankingu WTA i obecnie najpoważniejsza rywalka Igi Świątek, Aryna Sabalenka, przegrała z Sofią Kenin i na wczesnym etapie pożegnała się z zawodami. A jeszcze niedawno eksperci byli niemal pewni, że w stolicy Włoch Białorusinka i Polka po raz trzeci z rzędu (po Stuttgarcie i Madrycie) zmierzą się w finale i to właśnie między nimi rozstrzygnie się ostateczna rywalizacja. Teraz już wiadomo, że tylko jedna z pań zamelduje się w następnej rundzie. Świątek pewnie pokonała Rosjankę Anastazję Pawluczenkową 6:0, 6:0 i udowodniła, że jest w znakomitej, mistrzowskiej formie. Pojedynek trwał godzinę i sześć minut. Po zwycięstwie i awansie do trzeciej rundy Polkę poproszono o powiedzenie kilku słów do mikrofonu. Iga Świątek zagra o wielką pulę. Kwoty zwalają z nóg. Spełniono ważny warunek Iga Świątek deklaruje tuż po wygranej w turnieju WTA w Rzymie: "Nie chcę poczuć się zbyt pewna siebie" Iga Świątek przyznała, że przyjazd do Włoch jest dla niej nie tylko zawodowym wyzwaniem, ale i przyjemnością. Od razu zastrzegła też, że mimo ostatnich świetnych wyników stara się zachować dystans. Absolutnie nie ma zamiaru popadać w huraoptymizm. "Na pewno lubię grać tutaj i jest mi miło tu wrócić. Czerpię doświadczenia z poprzednich występów, ale szczerze powiedziawszy, traktuję turniej w Rzymie jak nową przygodę. Nie chcę poczuć się zbyt pewna siebie, muszę być przygotowana na każde okoliczności" - wyjaśniła. Zgodziła się ze stwierdzeniem, że w tym roku konkurencja jest bardziej wyrównana. "Ale to też trzeba patrzeć z różnych perspektyw" - dodała. Nie zostawiła żadnych wątpliwości - nie ogląda się za siebie, na rywalki, a patrzy wyłącznie na swoją pracę. Nokautująca wygrana nad Pawluczenką to trzeci raz w zawodowej karierze Igi, kiedy to zwyciężyła do zera. Kibice trzymają kciuki, by takich imponujących triumfów było jeszcze więcej. Mocne wyznanie Sabalenki o Idze Świątek. Tak zareagowała na cztery porażki z Polką. To był jej koszmar