Chłodno żegna się z Nowym Jorkiem Iga Świątek. Nie tylko ze względu na porę dnia, bo jej ostatni mecz zakończył się w niedzielę tuż przed północą lokalnego czasu. Ostatni set Polka zagrała zupełnie nie w swoim stylu. Tym razem to ona, która w tym roku w US Open dwa razy pokonała rywalki do 0 sama by tego doświadczyła. W ostatniej chwili ugrała jednak gema. Na taki obrót sprawy się nie zanosiło. Liderka rankingu grała dobrze w tym turnieju, choć z rywalkami mało wymagającymi. Ostapenko miała trudniej. Wszystkie spotkania trwały trzy sety. Może to ją zahartowało? Tak czy inaczej, Łotyszka zasłużyła na zwycięstwo i na ćwierćfinał. W drugiej części meczu była zdecydowanie lepsza. Spotkanie trwała godzinę i 47 minut. Nastolatka górą w starciu dwóch generacji. Ciekawy trzysetowy bój Znakomita końcówka pierwszego seta Świątek W pierwszym secie Ostapenko od razu pokazała, że jest tenisistką na którą liderka rankingu będzie musiała bardzo uważać. Polka w otwierającym gemie prowadziła 40:30 i wydawało się, że nie ma żadnego zagrożenia dla utrzymania serwisu, ale jednak Łotyszka doprowadziła do break pointa, którego wykorzystała. Potem jednak Polka wygrała dwa gemy. Zwyciężczyni Roland Garrosa z 2017 roku trochę się zdenerwowała. Rozpoczęła dyskusje ze swoim sztabem, które toczyła w różny sposób do końca tego seta. Wyrównała, ale to był jeszcze jeden z dwóch momentów w tej fazie meczu, w której zbliżyła się do Świątek. Kolejny miał miejsce w szóstym gemie, bardzo zaciętym i nerwowym, rozegranym na przewagi. Ostapenko nie utrzymała podania. Było 4:2 dla Polki i wszystko stało się jasne. Świątek wykorzystała tę przewagę. Zaprowadziła rywalkę do narożnika. Ta grała mocno, ale popełniała za dużo błędów. Przegrała seta 2:6 w 39 minut. Polska tenisistka skradła show. Zaczęło się od niewinnego pytania Pierwszy set przegrany przez Świątek w Nowym Jorku Drugi Ostapenko zaczęło dużo lepiej. Prowadziła 3:0 z jednym przełamaniem serwisu. Uspokoiła się i ustabilizowała, a Świątek myliła się w kluczowych momentach. Polka jakby wcieliła się w rolę przeciwniczki i niektóre piłki chciała kończyć szybko. Za szybko. Wydawało się, że raszynianka wraca do swojego poziomu. Ze stanu 1:4 wyciągnęła na 3:4. Łotyszka fatalnie rozegrała siódmy gem. Nie zdobyła w nim punktu. Potem jednak Polka ponownie nie utrzymała serwisu, raczej w wyniku słabszej swojej gry niż dobrej rywalki. Było 3:5 i po zwycięstwo w secie serwowała Ostapenko. Świątek miała szansę, by ją zatrzymać. Był break point. Ale Polka cały czas grała mało stabilnie, popełniała niezrozumiałe - jak na nią - błędy. Przegrała pierwszego w tym turnieju seta. Fatalny trzeci set Polki Trudno było uwierzyć w to, co się działo w trzecim secie. Polka przegrywała już 0:5. Grała źle, cały czas nerwowo. Została całkowicie zdominowana przez rywalkę, która w tym turnieju grała wyłącznie trzysetowe pojedynki. Raszynianka zdołała ugrać tylko jednego gema, w samej końcówce, zdobyła 11 na 36 punktów. Fatalna statystyka. Świątek nie zagra w trzecim w tym sezonie w ćwierćfinale Wielkiego Szlema Do najlepszej ósemki cyklu w tym roku nie awansowała tylko w Australia Open. W Melbourne uległa Kazaszce Jelenie Rybakinie. Nie obroni tytułu, nie dojdzie do hitowego starcia z Coco Gauff, ale najbardziej dotkliwą konsekwencją porażki z Ostapenko będzie utrata prowadzenia w rankingu WTA. Olgierd Kwiatkowski IV runda turnieju singla pań US Open Iga Świątek (Polska, 1) - Jelena Ostapenko (Łotwa, 20) 6:3, 3:6, 1:6