W tym sezonie 21-letnia raszynianka na "mączce" dochodzi co najmniej do finału. Wygrała w Stuttgarcie, gdzie powtórzyła swój wyczyn sprzed roku, a w Madrycie doznała porażki w decydującym meczu. W obu przypadkach w finale spotykała się z Białorusinką Aryną Sabelanką. Trzeciego takiego meczu pomiędzy numerem jeden w rankingu WTA, a "dwójką" jednak nie będzie, bo tenisistka z Mińska szybko odpadła w Rzymie. Tymczasem Świątek świetnie sobie radzi w stolicy Włoch. W pierwszej rundzie miała "wolny los", a w kolejnych wygrała z Rosjanką Anastazją Pawluczenkową bez straty gema, a potem z Curenką, która rozpoczęła mecz od prowadzenia 2:0, ale potem już nie była w stanie nić ugrać. Tenis. Iga Świątek tylko raz przegrała w takiej sytuacji Polka zanotowała więc 13. z rzędu zwycięstwo w Rzymie, a 49. na kortach ziemnych w przypadku, gdy wygrała pierwszy set. W takim przypadku zanotowała zaledwie jedną porażkę, ale było to bardzo dawno, bo w 2019 roku, w Pradze, kiedy jej rywalką była Czeszka Karolina Muchova. Nasza tenisistka została zapytana o tę swoją dobrą dyspozycję podczas wywiadu tuż po meczu z Curenką. Szczerze mówiąc, nie ma żadnego sekretu. Staram się tylko być regularna i grać swój tenis. Każdy mecz traktuję jak finał. Staram się mieć zawsze odpowiednie nastawienie mentalne i energię. Dlatego choć nie rozpoczęłam dobrze dzisiejszego meczu, cieszę się, że byłam w stanie szybko do niego wrócić - stwierdziła liderka rankingu WTA. W czwartej rundzie turnieju w Rzymie Świątek zagra albo z Chorwatką Donną Vekić (21.), albo z Rosjanką Ludmiłą Samsonową.