Liderka rankingu WTA już w pierwszym secie musiała uznać wyższość rywalki i zmuszona została do odrabiania strat. Ostatecznie udało jej się wyrównać stan pojedynku, ale w decydującej jego odsłonie przegrała 5:7, żegnając się tym samym z turniejem w Toronto. Była to szósta porażka Świątek w tym sezonie (na 54 spotkania), lecz - co godne odnotowania - trzecia tego lata. Iga Świątek po porażce w Toronto Agresywnie grająca Haddad Maia znalazła sposób na tenis Polki. 21-latka po spotkaniu była pełna uznania dla postawy rywalki, choć wskazała też czynnik, który przeszkadzał jej w rozwinięciu skrzydeł. - Myślę, że na początku spotkania miałam problem ze znalezieniem własnego rytmu - podsumowywała, cytowana przez oficjalny serwis WTA Świątek, tłumacząc to faktem, że Brazylijka jest leworęczna, do czego dopasowanie się sprawiało jej trudności. - Do tego doszedł wiatr. Myślę, że bez niego bym sobie poradziła. To było szalone - dodała, odnosząc się do wymagających warunków na korcie.