Pierwszy set nie miał większej historii i można było uwierzyć, że cały mecz będzie dość łatwym sprawdzianem dla rozkręcającej się Igi Świątek. Rumunka wcale nie zaczęła bojaźliwie nawet w pierwszej partii, ale Polka praktycznie nie popełniała błędów, a przy trudnych piłkach umiejętnie szukała trudniejszych zagrań, z którymi już trudno było sobie poradzić Jaqueline Cristian. Iga Świątek z emocjami na korcie. Jeden moment drogo ją kosztował Prawdziwe emocje zaczęły się w drugim secie i szybowały mocno w górę w piątym gemie, przy wyniku 2:2. Iga długo nie mogła wykorzystać swojego podania. Rumunka miała szanse na przełamanie, jednak ich nie wykorzystała. W trakcie tego gema szala przechylała się w obie strony, a po jednym z błędów, gdy Iga wyrzuciła piłkę poza linię boczną, obsztorcowała się jednym zdaniem, a zwłaszcza jednym słowem. Ten gem pokazał także wielkie emocje w teamie Świątek, a także u siedzącego w rządku powyżej teamu ojca tenisistki, Tomasza Świątka. Gdy Iga zdobyła jeden z punktów po długiej akcji, po tym jak najpierw musiała wyjść z defensywny, z podziwem dla córki aż podniósł się z krzesełka, a zaraz po nim wstała psycholożka Daria Abramowicz. I na kilkanaście sekund zastygła w pozie, która była wyrazem uznania dla swojej podopiecznej. To nie było koniec emocji, bo ich kumulacja nastąpiła przy stanie 4:3, gdy Iga straciła punkt na 15:15. Sfrustrowana, mając w dłoni piłeczkę, ze złości trzepnęła w nią rakietą, a ta odbiła się w niekontrolowanym kierunku wysokim kozłem. Z pozycji trybun wydawało się, że nie wydarzyło się nic takiego, co usprawiedliwiałoby takie zachowanie. I w ten sposób podszedł do sprawy ogół kibiców, z których wielu w reakcji na ten występek piątej tenisistki świata zaczęło buczeć na naszą reprezentantkę. Iga Świątek otworzyła się na całego. Wiadomość dla Abramowicz i całego teamu Właściwie można powiedzieć, że od tego momentu publiczność wyraźnie zaczęła opowiadać się po stronie Rumunki. A przynajmniej tak wynikało z przewagi dopingu, który dużo bardziej donośnymi okrzykami zagrzewał Cristian do niestrudzonej walki. Wkrótce Jaqueline wygrała gema na 4:4 przy swoim podaniu, ostatnią piłkę zagrała wprost kapitalnie i otrzymała za to prawdziwą burzę braw. A następnie zaczęło się skandowanie imienia 26-latki z Bukaresztu. Jaqueline Cristian miała wielkie wsparcie trybun. To Rumunce nie wystarczyło Sytuacja z okazywaniem nerwów pokazała, że Iga nieproporcjonalnie do sytuacji reaguje złością. Być może samej zawodniczce, w jej opinii, wydaje się, że danego gema już powinna łatwiej wygrać i niepotrzebnie zaczyna się denerwować. A warto zwrócić uwagę, że Rumunka zagrała naprawdę bardzo dobre spotkanie. Z pewnością wzniosła się na wyżyny swoich możliwości, prowadziła na dużym ryzyku i świetnie serwowała, wkładając w swoje podanie oraz w wiele uderzeń naprawdę sporo mocy. Świetnie to było widać i czuć z wysokości trybun. Cristian rozgromiona u progu meczu ze Świątek w Paryżu. 6:0, 6:0, wystarczyło 48 minut Doszło wręcz do takiej sytuacji, przy wyniku 5:4 dla Igi, gdy w kolejnym gemie po tym, jak sędzia zszedł z wieżyczki i przystemplował punkt dla Igi, publika znów skandowała imię Rumunki. W końcówce drugiego seta, którego rzutem na taśmę Iga rozstrzygnęła bez konieczności rozgrywania tie-breaka, odnosząc 24. zwycięstwo z rzędu w paryskim szlemie, jeszcze parokrotnie pojawiło się wielkie wsparcie z trybun dla tenisistki z Rumunii. Między innymi wtedy, gdy posłała asa i doprowadziła do stanu 5:5, a sama z radości krzyknęła na całe gardło. Dokładny zapis relacji z meczu Iga Świątek - Jaqueline Cristian, w który którym Polka przypieczętowała awans do 1/8 finału, jest dostępny TUTAJ. Artur Gac, Paryż