Na pierwszych dwóch pozycjach rankingu WTA znajdują się Iga Świątek i Aryna Sabalenka. W sezonie 2023 wyznaczają one poprzeczkę dla innych zawodniczek. Robią to wraz z Jeleną Rybakiną, która jest "dopiero" szósta w światowym zestawieniu, jednak trzeba pamiętać, że nie przyznawano punktów za Wimbledon 2022, który wygrała. Rosjanka reprezentująca Kazachstan w piątkowy wieczór pokonała Łotyszkę Jelenę Ostapenko 6:2, 6:4. Awansowała tym samym do finału turnieju w Rzymie, w którym będzie walczyć z Ukrainką Anną Kalininą. Podtrzymała tym samym statystykę, że w każdym z tegorocznych najbardziej prestiżowych zawodów co najmniej jedna osoba z "wielkiej trójki" musi dojść do meczu o trofeum. Nie ma finałów wielkich turniejów w sezonie 2023 bez Rybakiny, Świątek lub Sabalenki Do takowych zmagań zaliczają się zawody WTA 1000 oraz te wielkoszlemowe. W finale Australian Open i Indian Wells Sabalenka grała z Rybakiną, w Dubaju Świątek uległa Barborze Krejcikovej, W Miami Rybakina nie dała rady Petrze Kvitovej, a w Madrycie Sabalenka mierzyła się ze Świątek. Jak widać, nie wszystkie te turnieje padły łupem dominującego tercetu. Między innymi wymienione dwie Czeszki starają się naciskać na wąską czołówkę, jednak w dłuższej perspektywie nie jest to łatwe. - Jestem pod wrażeniem siłowej gry Aryny Sabalenki, jestem pod wrażeniem mentalności Igi na korcie, tego, że nigdy niczego nie odpuszcza. Lubię patrzeć, jak Petra Kvitova wykonuje szalone zagrania, nie zważając na to, w jakim miejscu kortu stoi. Lubię oglądać to, czego sama nie mam. To przeciwieństwa mojej gry - powiedziała ostatnio Ons Jabeur. Stwierdziła także, że kobiecy tenis nie zaczął być ciekawy od momentu wspólnej dominacji Polki i Białorusinki, ale był taki już wcześniej. Jej zdaniem wyrównany poziom szerszej czołówki nie był złą rzeczą. - Nie miałam nic przeciwko temu, że nie wiedziałam, kto wygra dany turniej, Gdyby byłoby inaczej, fani mogliby mieć dość oglądania tych samych twarzy. Dobrze jest jednak widzieć, że zawodniczki utrzymują pewną pozycję w rankingu WTA - przyznała Tunezyjka. Następnym po Rzymie wielkim turniejem jest oczywiście paryski Roland Garros (28 maja - 11 czerwca).