Podczas konferencji przed rozpoczęciem turnieju we Włoszech, w którym Polka broni tytułu padło sporo pytań, w tym tak oczywistych jak o plany na turniej, jak i zaskakujących np. o koronację króla Karola w Wielkiej Brytanii i Katy Perry, która zgubiła się w londyńskiej katedrze. Świątek zapytano też o czasy juniorskie. Polka się otworzyła i wspomniała 2017 rok. Wtedy był bowiem jeden z najtrudniejszych momentów w jej karierze. Długa przerwa spowodowana kontuzją i jej leczeniem sprawiła, że miała obawy o swoją sportową przyszłość. Po dobrej pierwszej połowie roku obecnie najlepsza zawodniczka w kobiecym tenisie doznała w czerwcu poważnego urazu kostki. Przerwa trwała aż osiem miesięcy. Iga Świątek: Myślałam, że już nie będę grała w tenisa - W tamtym punkcie mojego życia problemem było to, że myślałam, iż nie będę już grała w tenisa. Byłam nastolatką i ta kontuzja, a potem operacja to wtedy była dla mnie wielka sprawa - mówiła Światek na konferencji. Z wypowiedzi zawodniczki wynika, że była wtedy sceptyczna, czy warto poświęcać czas tenisowi ze względu na kontuzje oraz problemy finansowe, a jej spojrzenie na te kwestie zmieniło się wówczas, gdy zaczęła wygrywać. Po kontuzji Świątek wróciła na kort w wielkim stylu - wygrała juniorski Wimbledon. - Nie zawsze wiedziałam, że chce zostać tenisistką. Każdego roku musiałam jakby sobie udowadniać, że idę we właściwym kierunku. Nie wierzyłam, że zostaną zawodową zawodniczką aż nie wygrałem kilku spotkań w WTA - dodała Światek. - Wtedy problemem było też to, czy będziemy mieli pieniądze, by nadal iść tą drogą. Jestem szczęśliwa, że dzięki tacie wróciłam na kort. Znalazł środki, bym mogła trenować i odpowiednich trenerów - zaznaczyła.