Wiceliderka wygrała 6:4, 6:3. Szybko - w godzinę i 35 minut. Raszynianka wygrała 58. mecz w sezonie na 69 rozegranych. Przebieg spotkania nie wskazywał na jakiekolwiek kłopoty jak to było z Mai Hontamą i w przegranym spotkaniu z Weroniką Kudermietową w Tokio. Tym razem zwycięstwo Polki było niezagrożone. Niepokojąca końcówka spotkania - gem przegrany do 0 tylko po własnych błędach Świątek mogła zakończyć ten mecz szybciej. W drugim secie prowadziła 5:2. Podawała. I co się wtedy stało? Zagrała cztery razy w aut. Popełniła więc cztery niewymuszone błędy w ważnym momencie spotkania, który w tym pojedynku bez napięcia, akurat wtedy wymagał skupienia i koncentracji. Trochę przypominało to sytuację z dwóch spotkań podczas turnieju w Tokio kiedy Polka tak nieoczekiwanie i tak często się myliła. Dziś nie poniosła żadnych konsekwencji. Mimo że w dziewiątym gemie przy wyniku 5:3 na początku również zagrała poza kort, to jednak przeciwniczka była bardziej nieprecyzyjna, a ostatni punkt straciła po podwójnym błędzie serwisowym. Świątek popełniła o połowę niewymuszonych błędów mniej niż z Kudermietową Niewymuszone błędy - to dwa kluczowe słowa sumujące występy Świątek w Tokio. W meczu z Japonką Mai Hontamą było ich 41, a w trzysetowym przegranym pojedynku z Weroniką Kudermietową 50. Raszynianka nie była w Japonii sobą. Zawsze słynęła z tego, że jest precyzyjna, regularna. W pierwszym meczu w Pekinie pod tym względem było jednak dużo lepiej. Z Hiszpanką były momenty, w których Świątek wyrzucała piłkę, zagrywała w siatkę, ale bardziej wynikało to z taktyki, czyli z chęci agresywnej gry. W pierwszym secie tych błędów było 15. W drugim polska tenisistka dopiero w końcówce miała słabszy okres gry, a łącznie w meczu popełniła 25 niewymuszonych błędów przy 16 rywalki. Skandal w świecie tenisa. Rywalka Świątek ma dość Powrót skutecznej gry Zwyciężczyni czterech Wielkich Szlemów mocno popracowała przy tzw. uderzeniach kończących, "winnerach". Miała ich aż 27., podczas gdy Sorribes Tormo tylko 6. Widać wyraźnie jakimi środkami Świątek dążyła do zwycięstwa. I ta agresywna gra mogła się podobać. Świątek znacznie poprawiła również serwis - miała 71-procentową trafność pierwszego podania. Dla porównania z Hontamą wynosiła ona tylko 52 procent, a z Kudermietową - 63 procent. Porównywalny z poprzednimi meczami był procent punktów zdobytych po pierwszym i drugim serwisie (53 i 54 proc.). Najlepsza tenisistka ubiegłego sezonu odniosła w miarę pewne zwycięstwo. Trzeba pamiętać, że po drugiej stronie siatki stała przeciwniczka zajmująca 55. miejsce w rankingu WTA. Wymagania nie były tak wysokie. Ale wszystko wskazuje na to, że Świątek czuje się w Pekinie lepiej niż w Tokio. I co za tym idzie, gra lepiej. Olgierd Kwiatkowski