Szczególnie w kobiecym tenisie to powtarzające się zjawisko. Wiele znanych zawodniczek krzyczało bądź krzyczy po swoich zagraniach - Monica Seles, Maria Szarapowa, Serena Williams, Wiktoria Azarenka. Białorusinka pod tym względem jest liderką na korcie Azarenka wygrywa w rywalizacji wokalnej Amerykańscy naukowcy zmierzyli kilka lat temu poziom decybeli po krzyku najbardziej znanych tenisistek. Liderką okazała się właśnie Azarenka. Jej krzyk osiągał najwyższą wartość 105 decybeli, podczas gdy u Marii Szarapowej, która już zakończyła karierę - 101, a u Sereny Williams - 93. Kiedy Szarapowa z Azarenką zagrały finał Australian Open w 2012 roku nazwano ten mecz "najgłośniejszym finałem Wielkiego Szlema". Wygrała go - nie tylko w rywalizacji wokalnej - Białorusinka. Pokonała Rosjankę 6:3, 6:0. Wyliczone poziomy są ogromne. Gwizdek w czajniku wydaje hałas o wartości 55 decybeli, a przejeżdżająca ciężarówka - 90, startujący samolot - 120. Na żywo dla co bardziej wrażliwych kibiców jęki wydawane przez tenisistki są nie do wytrzymania. Modę na jęki i krzyki wprowadziła Monica Seles Pierwszą znaną zawodniczką, która zszokowała takim zachowaniem na kortach była w latach 80. XX wieku Monica Seles, jugosłowiańska, a później amerykańska zawodniczka, była liderka rankingu, zwyciężczyni dziewięciu turniejów wielkoszlemowych. - Dla wszystkich to był szok, dla mnie również. Do jej czasów nie grałam z zawodniczką, która krzyczała na korcie. Miałam wrażenie, że w ten sposób chce podkreślić swoją supremację. Ale nie potrzebowała tego. Kilka razy z nią grałam i byłam pod wrażeniem jej gry, a nie krzyków - wspominała francuska tenisistka z lat 80. Catherine Tanvier. Jej rodaczka Nathalie Tauziat złożyła nawet skargę do WTA na zachowanie Seles. Ale na próżno, co więcej Seles wprowadziła modę na krzyki na korcie. Dziś to niemal - zwłaszcza w kobiecym tenisie - codzienność, w każdym razie coś, co nie dziwi i nie oburza. Amerykanie uczą krzyczeć Po co to wszystko? Okazuje się, że głębokie westchnienie po uderzeniu piłki w tenisie może być pomocne. To mocniejszy wydech. - Hałas może pojawić się podczas wydechu. W tenisie jest to ważne, bo tenisista pozbywa się wtedy powietrza z płuc, natychmiast łapie potem oddech i znowu uderza. Ale chodzi o regularny rytm oddychania, a nie o krzyki. To nie jest konieczne - tłumaczyła Jacques Parier z francuskiego ośrodka zajmującego się medycyną w sporcie. Badacze analizowali częstotliwość i momenty krzyków i okazało się, że ich wzmożenie następuje w chwilach meczowych kryzysów. Jest to na ogół element taktyczny i pozwala wywrzeć presję na przeciwniku, zdestabilizować go. Trenerzy w amerykańskich szkółkach tenisowych wręcz uczą takiego zachowania. Nieprzypadkowo najgłośniej krzyczące zawodniczki to te, które były w amerykańskich akademiach jak Szarapowa, Azarenka, czy Aryna Sabalenka. Na ile krzyki pomagają? Ale czy tak naprawdę krzyk w tenisie pomaga? Okazuje się, że w wielu przypadkach tak, ale nie można przesadzać. Teksańscy naukowcy wykazali, że przy średnim poziomie 73 decybeli krzyku zawodnicy zwiększają prędkość serwisu przeciętnie o 3 do 4 km/godz. Krzyk pozwala rzeczywiście zdekoncentrować rywala. Kanadyjczycy zbadali, że hałaśliwe dźwięki z drugiej strony kortu zwiększają czas reakcji u przeciwnika o 33 milisekundy. W tenisie nawet taka wartość decyduje często o spóźnionym uderzeniu. Najlepiej jakby Świątek grała w słuchawkach W dzisiejszym meczu Azarenka nie powinna jednak przestraszyć Igi Świątek, choć lepiej by było, gdyby grała w słuchawkach. Ale Polka ma już wystarczające doświadczenie z dwóch spotkań rozegranych z Białorusinką. I już raz poradziła sobie z wydawanym przez nią hałasem. W 2020 roku przegrała z nią w US Open 4:6, 2:6. Było to na miesiąc przed największym sukcesem Świątek w karierze i zwycięstwie w Roland Garrosie. Zrewanżowała się jej w tym roku w Adelajdzie, wygrywając 6:3, 2:6, 6:1. Olgierd Kwiatkowski