Świątek poprawiła swoje osiągnięcie w historii US Open. Po raz pierwszy w karierze zagra w ćwierćfinale tego turnieju. Awans do tej fazy wywalczyła po mękach. To był zadecydowanie najtrudniejszy mecz w tym turnieju. Świątek bez szans na przełamanie serwisu Niemeier w pierwszym secie Już pierwszy gem przyniósł zaskoczenie. Świątek przegrała swój serwis. Niemka zaskoczyła Polkę a to dobrze zagranym forhendem, innym razem sprytnym skrótem, czy solidnym returnem. W kilka minut pokazała, że liderka rankingu WTA, wielka faworytka tego meczu, jest jej niestraszna i posiada argumenty, by jej pogrozić. A może nawet pokonać? Co zaskakujące, tak ten set wyglądał do końca. Niemeier zaprezentowała się nie jak zawodniczka z drugiej setki rankingu, ale jak ćwierćfinalistka tegorocznego Wimbledonu. Zachowywała wypracowaną na początku spotkania przewagę. Ani razu nie dopuściła do sytuacji, by to Świątek miała okazję do przełamania jej serwisu. W siódmym gemie to ona jeszcze raz miała break pointy. Wykorzystała trzeciego z nich. Prowadziła 5:2. Niemaier serwowała, by wygrać seta. Nie zaprzepaściła okazji. Świątek przegrała pierwszego seta w turnieju. Całkowicie zasłużenie. Fatalnie wyglądały przede wszystkim uderzenia z forhendu polskiej tenisistki. Po tym zagraniu popełniła 11 niewymuszonych błędów. Ale wypada docenić też Niemkę. Wiedziała jak grać z najlepszą obecnie tenisistką na świecie i zupełnie się jej nie zlękła. Jej firmowym zagraniem okazały się skróty. Nerwowy drugi set dla Świątek Drugi set był pełen tenisowego nieporządku. Obie zawodniczki nie były w stanie ustabilizować swojej formy. Grały nierówno, nerwowo, psuły łatwe piłki. Nie potrafiły utrzymać swojego serwisu. Doszło aż do siedmiu przełamań, pięciu w pięciu ostatnich gemach. Świątek na początku miała do siebie dużo żalu za niewykorzystane okazje. Mogła już prowadzić 2:0. Po niewykorzystanym zagraniu w drugim gemie biła się z wściekłości po nogach. Ale powoli wracała do formy. Jako pierwsza w tym secie dokonała przełamania serwisu - na 2:1. Mimo że Niemeier szybko odrobiła stratę wkrótce podanie nie miało znaczenia. Niemka grała coraz gorzej. Nie była tą samą zawodniczką co w pierwszym secie. Znacznie pogorszyła się skuteczność jej serwisu (w całym meczu aż 13). Traciła też siły. Świątek prowadziła 4:2 i od tego stanu obie tenisistki regularnie traciły podanie aż do wygrania seta przez liderkę rankingu 6:4. Zobacz także: US Open. Jan Tomaszewski stanął w obronie Igi Świątek po jej "pajacyku". "Nie wiedziałem, że to jest jakieś "przestępstwo" moralne Trzeci set pod znakiem dominacji Świątek Trzeci set toczył się pod dyktando jednej zawodniczki. 21-letnia dwukrotna zwyciężczyni Roland Garrosa całkowicie przejęła inicjatywę. Wygrywała 4:0. W piątym gemie przegrywała 0:40 przy własnym podaniu, a mimo to nie dała się. Ambitnie walczyła do końca o każdy punkt. Zrobiło się 5:0. Niemka nie była w stanie wygrać chociażby jednego gema. Polka postawiła sobie za cel wygrać ostatniego seta bez straty. Tak się też stało. To był już teatr jednego aktora. Mecz trwał dwie godziny 22 minuty. Był bardzo trudny dla Świątek, ale zwycięski. Olgierd Kwiatkowski IV runda turnieju pań US Open Iga Świątek (Polska, 1) - Jule Niemeier (Niemcy) 2:6, 6:4, 6:0