Iga Świątek w 2025 roku nie jest na takim poziomie, do jakiego przez lata nas Polka przyzwyczaiła. Nie ma już seryjnie wygrywanych meczów ze spektakularnymi wynikami, nie ma też zwycięstw w turniejach, nie było nawet choćby jednego występu w indywidualnym finale. Mimo tego, że Świątek dociera do kluczowych faz turniejów, to brakuje kropki nad "i" w postaci najpierw wygranego półfinału, który da przepustkę do finału, a potem zdobycia tytułu. Sabalenka nie daje za wygraną. Wróciła do głośnej afery. Wymownie Nawet występy na ukochanej mączce, jak na razie nic w tej kwestii nie zmieniły. Nie może więc dziwić, że pojawia się wiele pytań i domysłów o to, co dzieje z naszą gwiazdą. - Czasami nie jestem zadowolona z tego, jak gram. To naturalne, szczególnie przy moim perfekcjonizmie. To można zobaczyć na korcie - rozpoczęła Polka w rozmowie z "WP SportoweFakty". Dodała jednak, że nie wszystko w tym momencie rysuje się w tak ponurych barwach, jak część kibiców sądzi. Świątek stanowczo o współpracy z Abramowicz. Jaśniej się nie da - Jednak kiedy z niego schodzę, potrafię spojrzeć na sezon z szerszej perspektywy. Wtedy znajduję dużo pozytywów. Osiąganie ćwierćfinału czy półfinału to dobry wynik. Znów jestem najrówniejszą zawodniczką całego sezonu. Osiągnęłam stabilność, krok po kroku buduję się i dążę do swoich celów - dodała. Półfinał, czy ćwierćfinał to wyniki, które satysfakcjonowałyby pewnie 99% innych tenisistek i jak widać, nawet sama Iga nie ma z nimi tak wielkiego problemu, jak można byłoby przypuszczać. Nie ma jednak wątpliwości, że forma Świątek najwyższa nie jest, a przyczyn gorszej dyspozycji wiceliderki rankingu WTA zaczęto szukać w przeróżnych sferach. Część szeroko pojętego grona eksperckiego twierdzi, że należy zastanowić się nad współpracą z trenerem Wimem Fissettem, jeszcze większa liczba osób wskazuje zaś na problemy mentalne, co oczywiście kieruje wzrok w kierunku Darii Abramowicz. Psycholog Świątek w ostatnim czasie zebrała naprawdę sporo konstruktywnej krytyki. O sprawę współpracy z Abramowicz została zapytana Polka w rozmowie z Dawidem Górą. - Jestem zadowolona z momentu w życiu, w którym jestem. Czuję się szczęśliwa. Ostatnio nawet na konferencjach zaczęłam dostawać pytania o poczucie szczęścia albo dlaczego się nie uśmiecham. Przecież to, że zagrałam gorszy mecz, nie oznacza, że jestem we wspomnianej rozsypce, jak piszą media. Po prostu zagrałam gorszy mecz czy turniej - rozpoczęła Świątek. Iga Świątek przemówiła ws. konklawe. "Bardzo bym chciała" Dziennikarz "WP" dopytał, czy zdaniem raszynianki formuła współpracy z Abramowicz się już nie wyczerpała. - Nie. Ludzie tego nie wiedzą, ale praktycznie co roku pojawiają się inne wyzwania. W 2022 uczyłam się zarządzać ogromnym sukcesem. W 2023 zmagałam się z lękiem i uczyłam się z nim funkcjonować. W 2024 były igrzyska i turniej, który stawiałam na piedestale. Uczyłam się manewrować oczekiwaniami, przygotowywać do wyzwań we właściwy sposób. Kiedy zostałam zawieszona, przez kilka tygodni nie chciałam w ogóle wychodzić na kort. To było dla mnie najtrudniejsze doświadczenie kariery - zdradziła Świątek. - Daria jest dla mnie ciągłym wsparciem, osobą, której ufam. Ufam zresztą całemu zespołowi i chcę, aby ludzie wokół to wiedzieli. To jest mój zespół, to ja decyduję, kto w nim jest. Nagonka, jaka ostatnio pojawia się w mediach, nie daje swobodnej przestrzeni na spokojną pracę. Wręcz przeciwnie - stwarza dodatkową, niepotrzebną presję - powiedziała bardzo stanowczo wiceliderka rankingu WTA, która w ten sposób właściwie ucięła wszelkie możliwe spekulacje i dyskusje w tym temacie. O tym, czy Idze w końcu w tym sezonie uda się przebić przez granicę półfinału, przekonamy się już niebawem. Polka wystąpi bowiem w turnieju WTA 1000 w Rzymie, gdzie będzie bronić tytułu sprzed roku. Zaraz po wizycie we Włoszech nasza gwiazda przeniesie się do Paryża, gdzie postara się obronić tytuł na Roland Garros i nigdy przed tym turniejem nie mierzyła się z taką presją, jaka obecnie na niej ciąży. Współpraca z Abramowicz znów może okazać się kluczowa.