Iga Świątek po ostatniej odsłonie Wielkiego Szlema w bieżącym sezonie, czyli US Open, na pewien czas "zniknęła z radarów" jeśli mowa o jej turniejowych występach. Bez dwóch zdań nie dała jednak o sobie zapomnieć kibicom, zwłaszcza że wraz z początkiem bieżącego miesiąca ogłosiła naprawdę piorunujące wieści. Tenisistka postanowiła bowiem po blisko trzech latach zakończyć współpracę z trenerem Tomaszem Wiktorowskim - jego miejsce zajął koniec końców, zresztą zgodnie z wieloma przewidywaniami, Belg Wim Fissette, który ostatnio szkolił m.in. Naomi Osakę. Nim jednak doszło ostatecznie do tej zamiany Świątek nie mogła pozwolić sobie na zaprzestanie pełnowymiarowych przygotowań do kolejnych wyzwań - w treningach wspomagał ją wówczas Dawid Celt i fakt ten udawało się przez pewien czas utrzymać poza szerokim zainteresowaniem medialnym. Sam Celt w programie "Misja Sport", w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem i Edytą Kowalczyk, uchylił nieco szerzej rąbka tajemnicy w całej tej sprawie. Rosjanie chcieli pochwalić się detronizacją Świątek. Ależ wpadka, co oni zrobili?! Dawid Celt: Iga Świątek lubi ciszę, nie ingerowałem w to "Informacja o tym, że razem pracowaliśmy, wyszła na światło dzienne, kiedy jechałem na wakacje. Tak się umówiliśmy z Igą. Nie chciała mi wywracać tych wakacji, bo zaproponowałem, że mogę zostać z nią dłużej, jeśli będzie tego potrzebować. Nie było takiej potrzeby. Iga zrobiła sobie też kilka dni wolnego" - opowiadał 38-latek. "Ludzie w środowisku o tym wiedzieli, lecz nie przedostało się to do mediów. Wiemy, że Iga lubi ciszę. Nie ingerowałem w to. Mieliśmy umowę, że jeżeli ktoś będzie pytał, to mam mówić prawdę. Nikomu też specjalnie nie zależało na tym, żeby ta informacja wychodziła na jaw" - podkreślił. Rywalka Igi Świątek nie wytrzymała. Głośno po aferze. "To szalone" WTA Finals coraz bliżej. To będą niezwykle ważne zawody dla Świątek Teraz Iga Świątek - już pod nadzorem Wima Fissette'a - zbiera ostatni szlify przed rozpoczęciem WTA Finals, które zostanie zainaugurowane w Rijadzie już 2 listopada. Reprezentantka Polski bronić będzie na Bliskim Wschodzie 1500 punktów wywalczonych w ubiegłym roku w Cancun a jest to obecnie podwójnie istotne, gdyż 23-latka z całą pewnością znów chciałaby objąć pozycję rankingowej pierwszej rakiety świata i "zrzucić z tronu" Arynę Sabalenkę. Potem zaś raszynianka ma wystąpić w Billie Jean King Cup, a kapitanem "Biało-Czerwonych" w tej rywalizacji jest... Dawid Celt. Historia więc pod pewnym względem zatoczy tu koło...