22-letnia tenisistka w poniedziałek wzięła udział w akcji jednego ze swoich sponsorów - firmy PZU. Jako ambasadorka akcji "Dobra drużyna" wręczała dziewięciu wyróżnionym zespołom z całej Polski nagrody pieniężne. Uśmiechnięta, wyluzowana, chętnie rozmawiająca z dziećmi - widać było, że to był jeden z tych przyjemnych obowiązków jej zawodowej kariery. Ale przed nią kolejne sportowe wyzwania i znów trochę więcej stresu i wysiłku. Wspaniały gest Świątek, Linette i sióstr Radwańskich Tokio, a potem Pekin. Trochę lżej, ale z myślą o dobrym wyniku - Jutro wylatuję do Tokio. Nie ma czasu do stracenia. Będzie jet lag do przeżycia - mówiła o tym, co ją czeka w najbliższym czasie. Świątek zrezygnowała z trwającego właśnie turnieju WTA 1000 w Gudalajarze, m.in. z powodów logistycznych. Zrobiło tak zresztą większość zawodniczek z pierwszej dziesiątki rankingu WTA. W przyszłym tygodniu była liderka rankingu rozpocznie występy w Tokio (WTA 500). Potem, co potwierdziła oficjalnie pierwszy raz, zagra w Pekinie. - Myślę, że Tokio i Pekin to będą inne turnieje. Owszem grałam w Tokio, ale na igrzyskach, bez kibiców, na innych kortach. Będę miała jet laga do przejścia, którego nigdy nie miałam, bo lecąc do Australii jest trochę inaczej. Ale to trochę lżejsza część sezonu, jeśli chodzi o presje, oczekiwania, intensywność. Mamy czas już po Wielkich Szlemach. Będę starała się podejść do tego zupełni inaczej i zobaczę, jak uda mi się wypaść - mówiła. Świątek trenowała z utalentowaną Polką Wybory, a potem Meksyk Z Pekinu (1 - 8 października) Świątek wróci do Polski. 15 października weźmie udział w wyborach. - To mój obywatelski obowiązek - przyznała. A potem jej kolejnym startem będzie WTA Finals w Cancun (29 października - 5 listopada). - Meksyk jest wymagającą rywalizacją, przed turniejem będzie łatwiejszy i dużo przyjemniejszy jet lag, bo lecę na zachód - powiedziała. Przyznała, że po cichu nastawia się nie tylko na dobry wynik, ale pozytywne wrażenia z miejsca, w którym odbędzie się "Turniej Mistrzyń", z udziałem ośmiu najlepszych tenisistek sezonu. - Meksyk może dać nam dużo pozytywnej energii, gdy tej energii zaczyna trochę brakować. Inna lokalizacja, może uda mi się tam zrelaksować - powiedziała. Iga Świątek wróciła do normalności. Na krótko Trochę relaksu miała już w ostatnim czasie. Ostatni raz zagrała 4 września w US Open, przegrywając z Jeleną Ostapenko. To spotkanie do którego Polka jeszcze wróci. - Na pewno będziemy jeszcze analizować sam mecz. Mieliśmy dużo meczów do obejrzenia, bo oglądałam teraz mecze z Montrealu i Cincinnati - mówiła. Przez dwa tygodnie przerwy, bardzo długi okres jak na czołową zawodową tenisistkę, Świątek poświęciła po równo - na odpoczynek i pracę. - Po turnieju wróciłam do domu. Po poprzednich Wielkich Szlemach zostawałam gdzieś w Europie na wakacjach. Tym razem wróciłam do domu, bo brakowało mi bycia w domu. Pierwszy tydzień miałam wolne. Mogłam spotkać się ze znajomymi, porobić rzeczy, które robi normalny człowiek z normalnym kalendarzem, Potem trenowałam przez tydzień na kortach Legii. To był mały okres przygotowawczy pod turnieje w Azji - opowiadała. Olgierd Kwiatkowski